ŚwiatŚledztwo dot. nagrań E. Klicha zostało umorzone

Śledztwo dot. nagrań E. Klicha zostało umorzone

Umorzone zostało śledztwo dotyczące ewentualnych zaniedbań ochrony MON polegających na dopuszczeniu do nagrania przez Edmunda Klicha rozmowy z ministrem Bogdanem Klichem - poinformowała w piątek Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

02.03.2012 | aktual.: 02.03.2012 22:43

W śledztwie badano, czy żołnierze chroniący siedzibę MON mogli dopuścić się zaniedbania wpuszczając do gabinetu ówczesnego ministra osobę z ukrytym dyktafonem.

- Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków wynikających z pełnionej służby przez osoby wchodzące w skład systemu ochrony Ministerstwa Obrony Narodowej, z uwagi na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia tego przestępstwa - powiedział szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.

W połowie grudnia zeszłego roku "Gazeta Polska Codziennie" opublikowana fragmenty stenogramów nagrania rozmowy z 22 kwietnia 2010 r. między ówczesnym szefem MON B. Klichem a polskim akredytowanym przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) i jednocześnie szefem PKBWL E. Klichem. Rozmowa, dotycząca m.in. odpowiedzialności strony rosyjskiej za katastrofę smoleńską, odbyła się w gabinecie ministra. Edmund Klich przyznał w rozmowie z dziennikarzami "GPC", że nagrał tę rozmowę "na własne potrzeby". - Brałem udział w rozmowie, miałem pełne prawo nagrywać - cytowała "GPC" słowa E. Klicha. W rozmowie z PAP E. Klich odmówił wtedy komentarza do całej sprawy.

Naczelna Prokuratura Wojskowa informowała wówczas, że w październiku 2011 r. otrzymała zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa "polegającego na ujawnieniu na ogólnie dostępnym dysku systemowym Ministerstwa Infrastruktury pliku dźwiękowego" z nagraną rozmową. Ten wątek sprawy na początku listopada zeszłego roku został przekazany do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Cywilna prokuratura odmówiła w grudniu wszczęcia śledztwa uzasadniając to "brakiem znamion czynu zabronionego".

Inne postępowanie w związku z tą sprawą - dotyczące ewentualnych zaniedbań wojskowych w MON - prowadziła jednak nadal warszawska wojskowa prokuratura okręgowa. W postępowaniu tym chodziło o naruszenie "obowiązujących w resorcie obrony narodowej przepisów regulujących sposób dopuszczenia do siedziby MON osób posiadających przy sobie urządzenia rejestrujące m.in. dźwięk". Jak poinformował w piątek płk Szeląg, zostało ono umorzone 29 lutego.

Wojskowy prokurator okręgowy dodał, że decyzja o umorzeniu nie jest jeszcze prawomocna. - Zażalenie przysługuje przedstawicielom MON, na szkodę których popełniono czyn będący przedmiotem rozpoznania - zaznaczył.

Zgodnie z zapisami Kodeksu karnego żołnierzowi - który będąc w służbie narusza nałożone na niego obowiązki, przez co doprowadza do szkody - grozi do pięciu lat więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)