Śledczy surowi dla amatorów jointów
Prokuratorzy rzadko odpuszczają osobom złapanym ze skrętem. Zwłaszcza na wschodzie kraju.
15.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 12:11
Chociaż przepisy pozwalają odstępować od karania osób złapanych z niewielką ilością narkotyku na własny użytek, to prokuratorzy niechętnie z tego korzystają. W ubiegłym roku umorzenia spraw o posiadanie „niewielkiej ilości" narkotyków to 3,1 tys., a skazanych za ich posiadanie jest trzykrotnie więcej (ok. 10 tys.). Zwłaszcza na wschodzie kraju amatorzy skręta marihuany na pobłażliwość śledczych nie mogą liczyć.
Leczyć zamiast karać
- Widocznie większość prokuratorów nie zgadza się na łamanie prawa i nie akceptuje nawet małego zła, jak posiadanie niewielkiej ilości narkotyku. Nie wsadzają do więzienia za jednego jointa, bo to barbarzyństwo, ale uznają, że jakaś kara jest potrzebna - komentuje prof. Mariusz Jędrzejko, socjolog i pedagog, specjalista terapii uzależnień.
30-letni Paweł W., zatrzymany w Warszawie przez policję, miał zawiniątko z suszem. Biegły potwierdził, że to marihuana - łącznie 0,31 grama. Kary uniknął, bo prokurator uznał, że to jedna porcja na własny użytek. Sprawę umorzył.
Pozwolił na to wprowadzony w grudniu 2011 r. do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii przepis (art. 62 a). Zgodnie z nim, jeśli ilość narkotyku jest nieznaczna, na swój użytek, a szkodliwość czynu jest niewielka - sprawę można umorzyć. Autorom nowelizacji chodziło o to, by „leczyć zamiast karać", i oddzielić okazjonalnych użytkowników i osoby uzależnione - od dilerów.
W praktyce pomysł nie do końca wypalił - wynika z raportu Piotra Kubaszewskiego z Fundacji Helsińskiej.
Okazuje się, że mniej osób jest skazywanych za posiadanie narkotyków (13 tys. przed nowelizacją w 2011 r. i ok. 10 tys. rok później). Spraw umorzonych z powodu „nieznacznej ilości" było 2,1 tys. w 2012 r., rok później o tysiąc więcej. To poniżej oczekiwań.
Tradycyjny wschód
Wyraźny jest trend: na wschodzie kraju śledczy sporadycznie sięgają po przepis korzystny dla amatorów używek. W ubiegłym roku prokuratury w Warszawie umorzyły 676 spraw o „nieznaczną ilość na własny użytek", w Poznaniu o ok. sto mniej. Ale w Białymstoku umorzeń było tylko 37, w Rzeszowie 44. A złapanych z narkotykami też jest tam sporo.
„Można zaryzykować tezę, że na wschodzie Polski nowelizacja nie znalazła zastosowania w należytym stopniu" - tłumaczy te dysproporcje autor raportu i zauważa, że częściej korzystają z niej śledczy z prokuratur, w których były szkolenia.
- Jest różnica między postawami prokuratorów w rejonach tradycyjnych, jak Podkarpacie, z uznawanymi za bardziej nowoczesne, jak centrum i zachód kraju - mówi prof. Jędrzejko. - Wpływ na to, jak oceniają posiadaczy narkotyków, ma nie tylko kwestia prawna, ale i moralna: czy godzimy się na to, by bezkarnie łamać prawo.
Śledczy sugerują, że nowa praktyka musi się dotrzeć.
- Początkowo to był martwy przepis, teraz jest częściej wykorzystywany. W ubiegłym roku umorzyliśmy jedną sprawę, w tym roku pięć - mówi Urszula Sieńczyło, szefowa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Podejście indywidualne
Paweł Śledziecki, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Północ, gdzie w 2013 r. spraw umorzonych o „nieznaczną ilość" było kilkadziesiąt, zaznacza, że każdy przypadek jest badany indywidualnie. - Zasięgamy opinii specjalisty do spraw uzależnień, by ocenił, czy sprawca ma problem narkotykowy, czy też sięgnął okazjonalnie - tłumaczy.
Dzisiaj prokurator sam ocenia, jaką ilość narkotyku uznać za nieznaczną i przeznaczoną dla siebie. Śledczy twierdzą, że nie mają z tym problemu ?- przyjmują, że to jedna porcja. Ale Helsińska Fundacja uważa, że trzeba ustalić tzw. dopuszczalne wartości graniczne poszczególnych narkotyków, jak jest w wielu krajach. Wtedy ?- jeśli ilość mieści się w określonych granicach - prokurator miałby obowiązek odstąpić od karania. „To pozwoli na umarzanie drobnych spraw związanych z posiadaniem narkotyków na jak najwcześniejszym etapie" - podaje raport.
Przeciwny sztywnym granicom jest Łukasz Harpula, wiceszef Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie. - Czasem zatrzymany ma przy sobie sporą ilość konopi, a po badaniu biegłego okazuje się, że to niewiele warta trawa - tłumaczy. - Każdy przypadek jest inny.
Prof. Jędrzejko uważa, że mimo wszystko nie powinno się zapominać o profilaktyce antynarkotykowej. - Młodzi ludzie sięgający po narkotyki zwykle nie mają świadomości, jakie są tego dalekosiężne konsekwencje. Myślą, że to jak wypicie piwa - wyjaśnia.