PolskaSLD: PiS podporządkował sobie media publiczne

SLD: PiS podporządkował sobie media publiczne

SLD zarzucił PiS, że podporządkował sobie media publiczne, które - w ocenie Sojuszu - są całkowicie upolitycznione. Sojusz zwrócił się do szefa sejmowej komisji kultury i środków przekazu o zwołanie jej nadzwyczajnego posiedzenia poświęconego mediom publicznym.

11.10.2006 | aktual.: 11.10.2006 20:36

Poseł SLD, wiceszef komisji kultury i środków przekazu Jerzy Wenderlich powiedział w środę na konferencji prasowej, że na to posiedzenie powinna być wezwana szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbieta Kruk. Będziemy chcieli dowiedzieć się, dlaczego KRRiT, w sposób karygodny, nie odnosi się do politycznych działań w mediach - mówił Wenderlich.

Nie widzę upolitycznienia mediów publicznych - mówi w komentarzu szefowa KRRiT Elżbieta Kruk.

Według SLD, PiS nie tylko podporządkowało sobie media publiczne "przez specjalnie wybrane w tym celu rady nadzorcze i zarządy", ale także trwa obecnie "walka wściekłych prowokacji" przeciwko komercyjnym, niezależnym mediom.

Jest to walka przeciwko wartościom, takim, jakie w swoim niezależnym dziennikarstwie niosą Morozowscy i Siekielscy, Lisowie i Żakowscy, Miecugowowie i Sianeccy, Wojewódzcy i Majewscy - mówił Wenderlich.

Jak dodał, przez ostatnie tygodnie niezależne media informowały, iż następuje proces politycznego podporządkowywania mediów publicznych. Otóż dziś można powiedzieć, że ten proces się zakończył. Media publiczne zostały podporządkowane PiS - mówił polityk Sojuszu.

PiS niezależność mediów traktuje jak spluwaczkę, do której spluwać można już tylko z pogardą, a dziennikarzy chciałoby traktować jak halabardników, którzy bronić będą racji politycznych PiS - powiedział Wenderlich.

Poseł zaznaczył, że jeżeli nic nie da specjalne posiedzenie sejmowej komisji w sprawie mediów publicznych, o co wnosi SLD, to Sojusz wystąpi wówczas z wnioskiem o specjalne posiedzenie Sejmu i debatę dotyczącą tego, dlaczego KRRiT pozwoliła na upolitycznienie mediów.

Polityk SLD mówił, że jeśli także to nie odniesie skutku, to SLD rozważy złożenie wniosku do KRRiT, aby do czasu wyjaśnienia upolitycznienia, zwłaszcza Programu I Polskiego Radia, Krajowa Rada rozważyła wstrzymanie przekazywania abonamentu dla tego programu. Dlatego, że w takim stanie rzeczy Program I Polskiego Radia, niewykluczone jest, że powinien być finansowany z pieniędzy partyjnych - mówił Wenderlich.

Inny z posłów Sojuszu Ryszard Kalisz przypomniał z kolei, że publiczne radio zaproponowało prowadzenie porannych audycji w Sygnałach Dnia redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej" Tomaszowi Sakiewiczowi. To wszystko jest niezwykle niepokojące. Taka sytuacja nie miała swojego precedensu w 16 latach historii RP. Chcieliśmy przeciwko temu zaprotestować - dodał Kalisz.

Jak powiedział, rano do Sygnałów Dnia był zaproszony szef SLD Wojciech Olejniczak na rozmowę z Tomaszem Sakiewiczem i odmówił. Zdaniem Wenderlicha, zaproszenie przedstawicieli opozycji do Sygnałów Dnia było jedynie chęcią "zbudowania listka figowego" wobec złej atmosfery wokół Programu I Polskiego Radia.

Kalisz pytany przez jednego z dziennikarzy, jak odniesie się do sytuacji, która panowała w TVP pod rządami Roberta Kwiatkowskiego za czasów SLD, powiedział, że zarówno on, jak i Wenderlich protestowali wówczas przeciwko tym działaniom, które - podkreślili - nie były godne. OK, SLD rządziło przez cztery lata. OK, była telewizja pod kierownictwem Roberta Kwiatkowskiego, ale to nie znaczy, że dzisiaj opinia publiczna i my mamy się godzić na to, żeby media publiczne nie przedstawiały naszego punktu widzenia - mówił polityk Sojuszu.

Jego zdaniem, dziennikarze, którzy pracują w mediach publicznych, krępują się występowania w nich. Tak jak jeden z waszych kolegów chciał odebrać dzisiaj posłom SLD wybranym na Sejm prawo krytykowania, dlatego, że kiedyś był Robert Kwiatkowski, tak pamiętajcie rządy PiS-u się skończą, a każdy ma jedną twarz - mówił poseł Sojusz, komentując pytanie dziennikarza o rządy Kwiatkowskiego w TVP. Dziennikarka telewizyjnych "Wiadomości" zapytała, w jaki sposób politycy PiS wpływają na programy. Wenderlich powiedział, że "nie cała kuchnia budowania programów informacyjnych TVP jest nagrywana przez panią Beger". Jak dodał, SLD nie ma pełnej wiedzy, jak się odbywa budowanie programów informacyjnych TVP.

Ale przypuszczam, że odbywa się to w taki sposób, że przez parę dni mamy szum informacyjny, że Bronisław Wildstein będzie odwołany i raptem czary, mary, oglądamy w programach informacyjnych TVP takie smaczki, które przedstawiłem. I wówczas Bronisław Wildstein dziwnym trafem ratuje głowę - powiedział Wenderlich.

W tym kontekście poseł powiedział, że telewizja publiczna, relacjonując przebieg protestów przed Sejmem po ujawnieniu nagrań rozmów Renaty Beger z ministrami w Kancelarii Premiera, podała, - jak mówił - "że nie jest to protest przeciwko 'taśmom prawdy', tylko z pewnością demonstrują ludzie, którzy chcą zyskać w ten sposób kapitał w wyborach samorządowych".

Następnego dnia telewizja publiczna uraczyła nas pluralistyczną debatą, gdzie z jednej strony swoje racje przedstawił pan Jacek Kurski z PiS, a z drugiej jego adwersarzem był pan poseł Krzysztof Tchórzewski z PiS - mówił poseł.

Innym razem czytamy, że przedstawiciel PiS powiedział, że jakieś zwolnienie, które dokonało się w TVP, nie miało prawa się stać, dlatego, że osoba zwolniona była bliską znajomą mamy braci Kaczyńskich (chodzi o szefową Jedynki Małgorzatę Raczyńską) - powiedział Wenderlich.

Jak dodał, jeżeli takie kryteria mają rządzić polityką kadrową, "jeśli wystraszanie Bronisława Wildsteina ma powodować zmiany zawartości treści programów informacyjnych, to nic dziwnego, że oglądalność TVP spada na łeb na szyję".

Z tymi zarzutami nie zgodziła się dziennikarka "Wiadomości". Powiedziała m.in. że osoba, o której mówił Wenderlich, nie została zwolniona, a oglądalność programów informacyjnych TVP wzrasta. Mówiła również, że informacja o zwolnieniu Bronisława Wildsteina pojawiła się tylko na pół godziny (w TVN 24) i natychmiast została sprostowana.

Z kolei dziennikarka Polskiego Radia powiedziała, że poczuła się obrażona słowami Wenderlicha o halabardnikach i spluwaczce.

Zdaniem Wenderlicha, telewizja Roberta Kwiatkowskiego wobec tego, co dzieje się dziś, jawi się jako "telewizja całkiem przyzwoita", dlatego, że - jak mówił - ta TVP dzisiaj to jest radiokomitet Włodzimierza Sokorskiego (szef Komitetu ds. Radia i Telewizji w latach 1956-72).

Nie widzę upolitycznienia mediów publicznych. Najlepszym dowodem na to, że nie są upolitycznione, są ataki chyba już wszystkich znaczących sił politycznych - powiedziała szefowa KRRiT Elżbieta Kruk. Podkreśliła, że nadawcy, zarówno w zakresie programowym jak i personalnym, są suwerenni i niezależni. (bart,ak,sm)

*Wydarzenia TV POLSAT*

Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)