SLD kontra Jurek ws. odwołania głównego inspektora pracy
Klub SLD zarzucił rano marszałkowi
Sejmu Markowi Jurkowi nieinformowanie organów Sejmu o decyzjach,
które podejmuje. Poszło o wniosek marszałka w sprawie odwołania
Anny Hintz ze stanowiska głównego inspektora pracy.
24.02.2006 | aktual.: 24.02.2006 11:02
Marszałek "nie liczy się ze zdaniem Sejmu i lekceważy jego organy" - oświadczył tuż po rozpoczęciu obrad Janusz Krasoń (SLD), domagając się zwołania Konwentu Seniorów. Jurek nie dopuścił do wygłoszenia uzasadnienia tego wniosku i zarządził przerwę w obradach. Zebrał się Konwent Seniorów.
Jurek podkreślił później, że jego wniosek o odwołanie głównego inspektora pracy znany był w czwartek, więc klub SLD "mógł swój wniosek sformułować w sposób właściwy" i przedstawić go już tego dnia.
Po przerwie szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński powiedział, że klub chciał zwrócić się do marszałka Sejmu z zapytaniem, "jakie motywy kierowały nim przy odwołaniu głównego inspektora pracy". Zarzucił Jurkowi, że wszczął procedurę odwołania Hintz "w sytuacji, gdy 24 stycznia Sejm przyjął sprawozdanie Głównego Inspektora Pracy bez uwag", a w grudniu Inspekcja dostała nagrody w 100-procentowej wysokości.
Pan marszałek o decyzjach, które podejmuje w imieniu Sejmu, powinien poinformować Konwent Seniorów i Prezydium Sejmu - dodał Szmajdziński. Według niego informacji o wniosku nie miał też nadzorujący PIP wicemarszałek Andrzej Lepper. Lepper to potwierdził. Absolutnie nie wiedziałem o decyzji marszałka Sejmu - podkreślił.
Wniosek marszałka o odwołanie głównego inspektora pracy wpłynął do Rady Ochrony Pracy w czwartek. Tego samego dnia Rada opowiedziała się za odwołaniem Anny Hintz. Wniosek marszałka poparło 10 członków Rady, ośmiu było przeciw, a czterech oddało głosy nieważne.
Głównego inspektora pracy powołuje i odwołuje marszałek Sejmu. Opinia Rady nie jest dla niego wiążąca.