Śląskie. Policjanci nie chcą brać udziału w miesięcznicach. Mają na to sposób
Od czerwca pilnują porządku miesięcznic smoleńskich. Wreszcie powiedzieli: "koniec". Policjanci z katowickich oddziałów prewencji mieli zapowiedzieć, że jeśli dostaną rozkaz wyjazdu na zabezpieczenie obchodów, pójdą na masowe zwolnienia lekarskie.
09.01.2018 | aktual.: 28.03.2022 10:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Komenda stołeczna policji przy zabezpieczaniu obchodów miesięcznic smoleńskich regularnie prosi o pomoc śląskich funkcjonariuszy. Ci zaś mają tego dość.
O sprawie donosi "Gazeta Wyborcza". - Za każdym razem wyjeżdżamy z Katowic dzień przed miesięcznicą, śpimy w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, potem cały dzień spędzamy na ulicach Warszawy i dopiero następnego dnia wracamy na Śląsk. To oznacza, że za każdym razem na trzy dni wypadamy ze służby patrolowej w miastach aglomeracji katowickiej - powiedzieli mundurowi.
W grudniu mieli zapowiedzieć masowe zwolnienia lekarskie, by uniknąć udziału w miesięcznicach. Ich plan okazał się skuteczny. - Przełożeni najpierw prosili, żebyśmy się nie wygłupiali, a w piątek ogłosili, że jednak nie jedziemy do stolicy. Wystraszyli się buntu. (...) Nie chcieli ryzykować wizerunkowej wpadki - stwierdzili funkcjonariusze.
Do sprawy rezygnacji z pomocy śląskich policjantów odniosła się też podinspektor Aleksandra Nowara, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. - Zapotrzebowanie na siły konieczne do zabezpieczenia składa komenda stołeczna, a sztab Komendy Głównej Policji wskazuje jednostki, które wysyłają do Warszawy policjantów. Tym razem nie dostaliśmy polecenia, aby skierować tam naszych funkcjonariuszy - mówiła.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" funkcjonariusze przyznali, że w Warszawie musieli robić to, z czym nie do końca się zgadzali. - Czuliśmy się jak zomowcy w czasie stanu wojennego, ludzie spoglądali na nas ze współczuciem lub nienawiścią - mówili. Tymi słowami odnieśli się wykonywania rozkazu zatrzymywania "spokojnie siedzących na ulicy uczestników kontrmanifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP".
Zabezpieczenie kosztuje
"Gazeta Wyborcza" podała też liczby. Z każdą kolejną miesięcznica liczba funkcjonariuszy obecnych na obchodach wzrastała. W czerwcu było ich nawet 1,8 tys.
Na czerwcową miesięcznicę wysłano 97 policjantów z Katowic, który przyjechali do stolicy 14 furgonetkami. Podczas lipcowych obchodów ich zabrakło, ale już od sierpnia do Warszawy jeździli regularnie.
625 - tylu śląskich policjantów w ciągu pół roku wzięło udział w miesięcznicach. Każdego miesiąca stanowili ponad 10 proc. stanu śląskiej prewencji. Do wsparcia przez nich obchodów wykorzystano 92 furgonetki.
Przyjazd funkcjonariuszy do stolicy za każdym razem wiązał się z kosztami. Na paliwo komenda wojewódzka w Katowicach wydała ponad 42 tys. zł. Zaoszczędziła jednak na wyżywieniu i noclegu, bo te zapewniała komenda stołeczna.
Na tym nie koniec wydatków. Koszt pracy śląskich mundurowych podczas miesięcznicy wyniósł to z kolei 121 tys. zł, bo godzina pracy policjanta wynosi 24,46 zł.
Na koniec czytamy, że dowódcy musieli zmieniać wysyłanych do Warszawy policjantów. Powód? Nic innego jak niechęć funkcjonariuszy do udziału w zabezpieczeniach miesięcznic.