PolskaPolicjanci nie chcą jeździć na miesięcznice. "Trzeba rotować oddziałami"

Policjanci nie chcą jeździć na miesięcznice. "Trzeba rotować oddziałami"

- Jeśli znów będą chcieli nas wysłać do Warszawy na zabezpieczenie miesięcznicy smoleńskiej to weźmiemy zwolnienia lekarskie - zapowiadają policjanci ze Śląska. Twierdzą, że nie chcą czuć się jak ZOMO. Wyjazdy funkcjonariuszu do Warszawy wywołały na Śląsku także zarzuty o spadek liczby patroli i obniżenie poziomu bezpieczeństwa w aglomeracji.

Policjanci nie chcą jeździć na miesięcznice. "Trzeba rotować oddziałami"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Przemek Wierzchowski
Arkadiusz Jastrzębski

27.12.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:04

Organizowane przez PiS 10. dnia każdego miesiąca miesięcznice gromadzą tłumy, także przeciwników takiej formy upamiętniania ofiar katastrofy. Stołeczna policja kieruje do działań związanych z manifestacją i protestami coraz większe siły (ponad 2 tys. funkcjonariuszy) i musi posiłkować się oddziałami z innych województw.

Przez ostatnie pół roku na miesięcznice oddelegowano w sumie 625 mundurowych i 92 radiowozy z oddziałów prewencji z Katowic, Bielska-Białej i Częstochowy. Czyli ok. 100 funkcjonariuszy co miesiąc. Jak wylicza gazeta.pl, za każdym razem było to ponad 10 procent stanu prewencji w garnizonie śląskim.

"Czuliśmy się jak zomowcy"

Wielu funkcjonariuszy nie chce jeździć na miesięcznice, bo uważają, że nie są formacją przeznaczoną do takich zadań.

- Dowódcy operacji wydali rozkaz zatrzymywania spokojnie siedzących na ulicy uczestników kontrmanifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP. Czuliśmy się jak zomowcy w czasie stanu wojennego - wspominają policjanci w rozmowie z gazeta.pl wyjazd przed wakacjami, kiedy musieli zatrzymywać m.in. Władysława Frasyniuka.

Proszą o anonimowość w obawie przed konsekwencjami służbowymi. Zapowiadają, że gotowi są wziąć zwolnienie lekarskie, aby uniknąć kolejnej miesięcznicy. Mundurowi tłumaczą, że już teraz, żeby nie musieli jeździć cały czas ci sami ludzie, dowódcy rotują oddziałami i zmianami.

Co z patrolami?

Za każdym razem wyjazd do Warszawy i tak oznacza jednak trzy dni przerwy w codziennej służbie funkcjonariuszy. Do tego, jak podaje serwis, dochodzą koszty paliwa (42 tys. zł) oraz wynagrodzenie policjantów (121 tys. zł). Za nocleg i jedzenie płaci komenda stołeczna.

- Skoro oni jeżdżą na miesięcznice, to siłą rzeczy na ulicach śląskich miast musi być mniej policjantów. Matematyki się nie oszuka - mówi portalowi gazeta.pl Józef Kogut, były szef chorzowskiej policji. Stawia też otwarty zarzut: mieszkańcy dłużej czekają na reakcję patroli, co - jego zdaniem - może też wpływać na większą liczbę przestępstw.

Policja w oficjalnym stanowisku, jak można się domyślać, przeczy twierdzeniom, że udział policjantów w zabezpieczanie miesięcznic smoleńskich w stolicy wpływa na poziom bezpieczeństwa na Śląsku. - W każdym mieście zapewniona jest normalna służba patrolowa - stwierdza podkreśla mł. insp. Aleksandra Nowara, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach

policjaśląskmiesięcznica
Zobacz także
Komentarze (916)