Dzieci na Dolnym Śląsku śpią w trumnach
Kamienica w centrum Nowej Rudy mogłaby być znakomitym filmowym plenerem dla kolejnej części przygód rodziny Adamsów albo nowej wersji opowieści o Draculi. Opuszczony zakład pogrzebowy w centrum miasta przyciąga pijaków i jest placem zabaw dla dzieci, które "bawią się" w spanie w trumnach - pisze "POLSKA Gazeta Wrocławska".
Powybijane szyby, powiewające w oknach strzępy firan i porzucone trumny. Jedną z nich można zobaczyć, nie wchodząc nawet do opuszczonego budynku. W środku jest jeszcze bardziej przerażająco: wszędzie walają się rupiecie, butelki po winach i wódce, w kątach stoją słoiki z niedojedzonymi resztkami, do tego porozwalane piece, z których złomiarze wycięli wszystko, co można było sprzedać. Budynek od wielu miesięcy jest opuszczony. Nic dziwnego, że zaczęli do niego zaglądać okoliczni meliniarze.
Dom jak z horrorów odwiedzają także najmłodsi mieszkańcy miasta. 12-letni Kamil bawi się tam z kolegami w hrabiego Draculę. - Kładziemy się w trumnach i udajemy przebudzenie wampira. To lepsze niż gry komputerowe. Jest więcej emocji, no i mamy dużo śmiechu - opowiada. - Ale jak się robi ciemno, to uciekamy. To miejsce i te trumny są wtedy naprawdę przerażające.
Instytucje i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i porządek w mieście nie wiedzą, jak poradzić sobie z nietypową meliną. Budynek jest własnością osoby prywatnej, która prowadziła w mieście zakład pogrzebowy. Od dwóch lat przebywa w Irlandii i nie można się z nią skontaktować. Udało się co prawda skontaktować z córką właściciela, ale kobieta nie chciała nawet słyszeć o zabezpieczeniu kamienicy - czytamy w dzienniku.