25. rocznica pierwszego dużego strajku na Śląsku
25. rocznicę wybuchu pierwszego
dużego strajku na Śląsku w 1980 r. uczcili uczestnicy
tamtych wydarzeń, przedstawiciele regionalnej "Solidarności" i
władz Tarnowskich Gór oraz mieszkańcy miasta. Strajk rozpoczął się
21 sierpnia w produkującej na rzecz górnictwa Fabryce
Zmechanizowanych Obudów Ścianowych FAZOS.
21.08.2005 18:35
Podczas uroczystości złożono kwiaty pod pamiątkową tablicą wmurowaną przy wejściu do zakładu, a następnie historyk dr Jarosław Neja z Instytutu Pamięci Narodowej wygłosił w Tarnogórskim Centrum Kultury prelekcję na temat pierwszych strajków na Śląsku w 1980 r. Ostatnim punktem obchodów był koncert pieśni patriotyczno-strajkowej.
Strajk w FAZOSie wybuchł 21 sierpnia. Załoga domagała się informacji o wydarzeniach na Wybrzeżu. Wkrótce pojawiły się też postulaty dotyczące zakładu pracy i spraw lokalnych. Do zakładu przybył sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR Wiesław Kiczan oraz przedstawiciele Ministerstwa Górnictwa, którzy obiecali spełnienie wszystkich żądań strajkujących. Załoga dołączyła więc jeszcze żądania o charakterze ogólnospołecznym.
Władza początkowo odwoływała się do poczucia odpowiedzialności pracowników, później straszyła konsekwencjami i próbowała indywidualnie rozmawiać z uczestnikami strajku. Ostatecznie podpisano jednak warunkowe porozumienie dotyczące spraw branżowych i strajk został zawieszony. Załoga podjęła ponownie pracę 23 sierpnia.
Równocześnie jednak dwaj delegaci z FAZOSu, każdy inną trasą, wyruszyli do Stoczni Gdańskiej. Tą drogą do załogi stoczni dotarła rezolucja tarnogórskich robotników z wyrazami poparcia dla jej postulatów. Przywiezione z Wybrzeża postulaty gdańskie pracownicy FAZOSu przedstawili podczas spotkania z dyrekcją 31 sierpnia, domagając się ich realizacji. Dyrekcja odmówiła ze względu na brak kompetencji. Pracownicy zamierzali 1 września wznowić zawieszony wcześniej strajk, ale odstąpili od tego zamiaru po podpisaniu porozumienia gdańskiego.
Choć nasz protest był pierwszym tak dużym w regionie, nie czuliśmy się wtedy pionierami czy bohaterami. To wszystko działo się szybko, spontanicznie, atmosfera była gorąca - wspominał jeden z liderów ówczesnego strajku w tarnogórskim zakładzie, Marek Skwarczyński. Z perspektywy 25 lat oceny tamtego czasu i późniejszych przemian są różne, ja jednak zawsze patrzyłem na to optymistycznie. Uważam, że było warto - podkreślił.