Śląscy lekarze strajkują do odwołania
W siedmiu szpitalach woj. śląskiego lekarze
rozpoczęli bezterminowy strajk, domagając się m.in.
wzrostu wynagrodzeń i zwiększenia środków na służbę zdrowia.
Oprócz śląskich placówek do strajku przystąpił również Wojewódzki
Szpital Specjalistyczny w Radomiu (Mazowieckie).
08.05.2006 | aktual.: 08.05.2006 16:34
Lekarze dyżurują jak w weekendy, większość z nich pozostaje w domach, są ze swoimi placówkami w kontakcie telefonicznym - poinformował szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w regionie śląskim dr Maciej Niwiński.
Zapowiedział, że w ten sposób będzie wyglądała praca w objętych protestem szpitalach do czasu spełnienia żądań lekarzy. Niewykluczone, że do strajku będą się przyłączały kolejne placówki.
Zarząd naszego związku przyjął uchwałę, w której upoważnił lekarzy do przeprowadzenia strajków po wyczerpaniu wymaganej prawem procedury i w miarę możliwości zorganizowania takich protestów - powiedział dr Niwiński.
Według niego, do protestu przystąpili pracownicy szpitala św. Barbary w Sosnowcu, Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w nr 1 Tychach, Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Nr 3 w Rybniku oraz Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w tym mieście. Protest trwa też w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Jaworznie, Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej oraz szpitalu chorób płuc w Bystrej.
Dr Niwiński powiedział, że w każdej z wymienionych przez niego placówek w strajku biorą udział lekarze, w niektórych także inne związki zawodowe, zrzeszające pielęgniarki i położne.
Jak wyjaśnił, każda placówka decyduje we własnym zakresie, jaka formę ma przybrać strajk. Generalnie lekarze pracują jak w soboty i niedziele, czyli wielu z nich nie przyszło do pracy, ale pozostają w kontakcie telefonicznym ze szpitalem i są gotowi przyjechać w razie konieczności.
Są wykonywane planowane operacje, ale tylko te, których odłożenie stanowiłoby zagrożenie dla życia pacjentów - powiedział dr Niwiński.
Protestujący lekarze domagają się 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń, ale do kwoty nie mniejszej niż 2,4 tys. zł brutto miesięcznie i 100-procentowej podwyżki w przyszłym roku. Uważają też, że dwa regiony - Śląsk i Mazowsze - są dyskryminowane przy podziale środków na ochronę zdrowia. Protestujący chcą też zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6 proc. PKB.
W piątek przez dwie godziny lekarze z ponad stu szpitali protestowali w kilku regionach kraju, podnosząc podobne postulaty. Szpitale pracowały jak na ostrym dyżurze, wykonywane były tylko zabiegi ratujące życie. W woj. śląskim tamten protest lekarzy i personelu medycznego objął co najmniej kilkanaście placówek.
Na środę lekarze zapowiadają ogólnopolską akcję protestacyjną. Zamierzają manifestować przed Sejmem.