Słabosilni - inspektorzy PIP
Nieskuteczni, pozbawieni inicjatywy - to
najłagodniejsze z określeń używanych przez internautów w stosunku
do inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy (jedynej instytucji, do
której może się poskarżyć na pracodawcę każdy z ponad 10-
milionowej rzeszy pracowników) - pisze "Gazeta Prawna".
27.06.2005 | aktual.: 27.06.2005 08:47
Posłowie wymyślili teraz, że podniesienie kar, jakie może nakładać PIP, poprawi jej skuteczność i przywróci dawny prestiż inspekcji.
Ujawnienie m.in. afery w Biedronce skłoniło do pytań o instrumentarium prawne, jakim dysponuje inspekcja. Po Sejmie krążą projekty rozwiązań, które pozwolą inspektorom karać pracodawców bardzo wysokimi mandatami (wyższymi, niż przewiduje kodeks wykroczeń). Kilkusetzłotowe mandaty, które może wystawiać inspektor, nie robią wrażenia szczególnie na największych pracodawcach. Jednak zdaniem ekspertów nie jest w pełni wykorzystywany nakaz płacowy, czyli administracyjny środek przymuszania pracodawców do wykonania decyzji inspektora. Za niewykonanie decyzji inspekcja może nałożyć grzywnę nawet do 100 tys. zł. Odzwierciedleniem obecnej sytuacji jest niski, bo 64- proc., poziom realizacji wydanych przez PIP decyzji (stan na 30 czerwca 2004 r.) - informuje "Gazeta Prawna".
Teoretycznie inspektor może działać jak agent wywiadu. Ma prawo wchodzić na teren firmy o każdej porze, może przesłuchiwać, pytać itd. No właśnie, może, ale... Dopiero po ujawnieniu afery w Biedronce, przed kontrolą w placówkach Kauflandu, wydane zostały specjalne wytyczne, by stosować niekonwencjonalne, ale wymagające inicjatywy metody kontrolne - dodaje "Gazeta Prawna". (PAP)
Więcej: Gazeta Prawna - Słabosilni