Skutki huraganów będą coraz bardziej niszczycielskie
Wiatry o prędkości takiej jak w czwartek, pojawiały się już wcześniej w Polsce i na pewno będą się nadal pojawiać. Ich skutki mogą być jednak jeszcze bardziej niszczycielskie - powiedziała prof. Halina Lorenc z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
19.11.2004 | aktual.: 19.11.2004 14:56
Profesor zaapelowała, aby nie lekceważyć zapowiedzi i ostrzeżeń meteorologicznych przed wystąpieniem podobnych zjawisk. Ostrzeżenia takie należy traktować bardzo poważnie - podkreśliła. W jej opinii, huraganowe prędkości wiatru są - obok powodzi, najgroźniejszymi dla życia wśród możliwych w Polsce ekstremalnych zjawisk przyrodniczych.
Mówiąc o rekordowych prędkościach wiatru w nizinnych częściach Polski profesor Lorenc przypomniała, że w grudniu 1989 r. w rejonie Bielska-Białej było to 48 m/s. W listopadzie 1964 r. w Gdańsku wiało z prędkością 45 m/s, a rekordową prędkość wiatru dla Warszawy - 40 m/s - odnotowano w czerwcu 1979 r.
W czasie czwartkowej wichury w Warszawie największa prędkość wiatru wyniosła 26 m/s. Według skali określającej maksymalne prędkości wiatru w Polsce kwalifikuje to wiatr jako huraganowy. Na wybrzeżu wiało jeszcze silniej (np. w okolicy Ustki - z prędkością 35 m/s.
Wiatry o takich prędkościach łamią i wyrywają drzewa z korzeniami, zrywają dachy z budynków, uszkadzają linie przesyłowe, wieże i słupy energetyczne - wyliczała prof. Lorenc.
Tak silne wichury w Polsce już bywały i nadal się będą pojawiać. Prędkości wiatru mogą się utrzymać w dotychczasowych granicach, jednak nasilą się związane z nimi zniszczenia - powiedziała. Będzie tak między innymi dlatego, że na drogach przybywa samochodów, na które spadają łamiące się drzewa. Zdarza się też, że bez odpowiednich ekspertyz powstają budowle w rejonach, w których lokalne warunki mogą jeszcze nasilać prędkość wiatru - podkreśliła prof. Lorenc.
Jak wyjaśniła klimatolog, huraganowe prędkości wiatru mają różną genezę. W czwartek, pomiędzy centrum ośrodka niżowego (w rejonie Sztokholmu), a okolicą Warszawy nastąpił bardzo duży spadek ciśnienia - aż 32 hPa. Tak duży gradient ciśnienia oraz procesy na froncie chłodnym, związanym z tym ośrodkiem, były przyczyną tak dużych przyrostów prędkości wiatru - wyjaśniła profesor.