Skorumpowani strażnicy i bossowie mafii? Tyle kosztował przemyt do aresztu

500 złotych - tyle według ustaleń śledczych kosztowało dostarczenie telefonu do aresztu na Białołęce w Warszawie przez skorumpowanego strażnika. Do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga trafił akt oskarżenia przeciwko grupie przestępczej, która miała zajmować się m.in przemytem i rozprowadzaniem narkotyków w zakładzie.

Gang miał przemycać i rozprowadzać narkotyki w areszcieGang miał przemycać i rozprowadzać narkotyki w areszcie
Źródło zdjęć: © East News

O tym, co miało dziać się na terenie aresztu śledczego na Białołęce w Warszawie, śledczych zaalarmował jeden z osadzonych - Sebastian K. W 2019 roku napisał list, w którym opisał strukturę i zakres działalności gangu, potwierdzając wszystko licznymi dokumentami, własnymi notatkami i obszernym grypsem.

Chodziło o proceder przemytu narkotyków, a także alkoholu, sterydów, telefonów czy sprzętu do ćwiczeń na teren zakładu. Czynności prowadzone przez Prokuraturę Krajową wykazały, że zaangażowani byli w to czołowi przedstawiciele przestępczego półświatka stolicy: szef mafii pruszkowskiej Andrzej Z. ps. "Słowik", bossowie gangu mokotowskiego Sebastian L. "Lepa", Wojciech S. "Wojtas", Artur N. "Arczi", Tomasz R. "Garbaty" oraz Adam M. "Japa" i Krzysztof P. "Mały Krzyś", a także adwokatki i pracownicy aresztu.

Prawniczki umożliwiały przemyt narkotyków?

Narkotyki w pierwszej kolejności miały trafiać do "Japy" za pośrednictwem adwokatki Moniki Ch., która prywatnie jest małżonką jego syna - Krystiana M. Według ustaleń śledczych, kobieta dostarczała używki na widzenia, ukryte w gumowych rękawiczkach. Na jej rachunku bankowym widniało wiele przelewów opisanych jako "SEBA" albo "opłata za leasing", które w rzeczywistości miały być finalizacją transakcji.

Zobacz także: Policja sprawdza piratów drogowych

"Wojtasowi" zeskanowane akta toczących się przeciwko niemu postępowań, grypsy i anaboliki miała dostarczać adwokatka Anna C. Z kolei adwokatka Olga J. miała umożliwiać osadzonym planowanie narkotykowego procederu podczas widzeń, a także dostarczać nielegalne środki.

Nie wszystko dało się jednak tak łatwo dostarczyć do aresztu na Białołęce. Paczki żywnościowe, listy, które omijały cenzurę, sterydy, strzykawki, sprzęt do ćwiczeń, suplementy, ubrania, telefony komórkowe, perfumy, alkohol, a nawet rękawice bokserskie - zdaniem Prokuratury Krajowej w przemycie tych przedmiotów uczestniczyli skorumpowani funkcjonariusze aresztu, którzy pobierali za to opłaty.

Skorumpowani strażnicy otrzymywali przestępcze pensje

Sebastian K. zeznał, że na korumpowanie funkcjonariuszy Służby Więziennej przeznaczano 20 proc. kwoty uzyskanej z obrotu narkotykami. Część z nich przymykała oko za naruszanie regulaminu, inni ułatwiali popełnianie przestępstw, np. dostarczając za 500 złotych mikrotelefony komórkowe, a nawet sami uczestniczyli w rozprowadzaniu nielegalnych substancji.

Ze strażnikami współpracowali tylko grypsujący, których wcześniej zaakceptowała grupa. Część z nich brała miesięczne pensje w wysokości 1000 złotych, inni otrzymywali wynagrodzenie za konkretne zadania. Inny cennik obowiązywał "Lepę", a inny "Małego Krzysia". Za przekazanie paczki skorumpowani strażnicy mieli brać od 200 do 300 złotych.

Większość funkcjonariuszy nie przyznała się do winy. Jeden z podejrzanych potwierdził jednak, że wielokrotnie przekazywał paczki, które nigdy nie powinny znaleźć się w areszcie śledczym. Dodał, że osadzeni byli informowani o zbliżających się kontrolach, aby mogli ukryć nielegalny towar. Ponadto tygodniowy dostęp do telefonu kosztował 100 złotych. Tyle samo nielimitowane korzystanie z telewizji. 50 złotych gwarantowało dłuższy prysznic lub więcej czasu na spacerniaku.

Akt oskarżenia trafił do sądu

W związku ze sprawą zatrzymano ponad 20 osób. Większość była w przeszłości skazywana za przestępstwa narkotykowe, a także przeciwko życiu i zdrowiu, w tym porwania oraz zabójstwa.

Kierowanie gangiem przypisano "Lepie", ale ten - podobnie jak pozostali - nie przyznał się do winy. Oskarżenia nazwali "nagonką" i wyparli się znajomości z mężczyzną, który odpowiada za obciążające zeznania.

W połowie lipca 2021 roku do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga trafił akt oskarżenia w sprawie grupy przestępczej, która zdaniem śledczych funkcjonowała na terenie aresztu śledczego na Białołęce.

Wybrane dla Ciebie
Spotkanie z Putinem w Budapeszcie. Orban "załatwi" ominięcie sankcji?
Spotkanie z Putinem w Budapeszcie. Orban "załatwi" ominięcie sankcji?
Tak wyglądał napad na Luwr. Nagranie momentu kradzieży
Tak wyglądał napad na Luwr. Nagranie momentu kradzieży
Naciski na Zełenskiego z USA. Jest reakcja Tuska
Naciski na Zełenskiego z USA. Jest reakcja Tuska
Francja w szoku po włamaniu. W Strefie Gazy znów giną ludzie [SKRÓT DNIA]
Francja w szoku po włamaniu. W Strefie Gazy znów giną ludzie [SKRÓT DNIA]
Izrael nie mówi już o "operacji". Teraz to "wojna odrodzenia"
Izrael nie mówi już o "operacji". Teraz to "wojna odrodzenia"
Współpracował z izraelskim wywiadem. Został stracony
Współpracował z izraelskim wywiadem. Został stracony
Izrael rozpoczął nowe naloty na cele Hamasu w Strefie Gazy
Izrael rozpoczął nowe naloty na cele Hamasu w Strefie Gazy
Kradzież w Luwrze. Policja namierzyła sprzęt złodziei
Kradzież w Luwrze. Policja namierzyła sprzęt złodziei
Pośpiech ws. poboru w Niemczech. Pomysł "automatycznego obowiązku"
Pośpiech ws. poboru w Niemczech. Pomysł "automatycznego obowiązku"
Te słowa Trumpa nie spodobają się Ukraińcom. Chodzi o terytorium
Te słowa Trumpa nie spodobają się Ukraińcom. Chodzi o terytorium
Nie pierwszy taki skandal. Już wcześniej okradano Luwr
Nie pierwszy taki skandal. Już wcześniej okradano Luwr
W akcji policja, LPR i strażacy. Ratowali kobietę na przejściu dla pieszych
W akcji policja, LPR i strażacy. Ratowali kobietę na przejściu dla pieszych