Skok stulecia

David Yallop, angielski ekspert finansowy znający świat tajnych watykańskich finansów, twierdzi, że polski papież dał błogosławieństwo przedsięwzięciu, dzięki któremu "Solidarność" miała otrzymać tajnymi kanałami 200 mln dolarów. Problemem jest to, że te pieniądze nigdy do "Solidarności" nie dotarły. Christopher Story, wydawca "International Currency Review", nazwał tę historię jedną z największych i najbardziej zagadkowych "czarnych dziur" współczesnego systemu finansowego. Znane osobistości w Watykanie i Waszyngtonie zachowują w tej sprawie milczenie. O tym, co się stało z pieniędzmi, może wiedzieć generał Wojciech Jaruzelski.

27.04.2004 | aktual.: 27.04.2004 13:25

Czarna kasa

CIA i bank watykański utworzyły tajny fundusz w wysokości 200 mln dolarów, mający wesprzeć "Solidarność". W 1983 r. CIA dysponowała "czarną kasą" przeznaczoną na finansowanie "nielegalnych, tajnych operacji - bez zadawania pytań". Za tę działalność CIA odpowiadał Richard Brenneke. Przerzucał sekretne fundusze do szwajcarskich banków (na przykład Credit Suisse w Genewie) albo wyciągał z nich pieniądze, by - przez skomplikowany system transferów po całym świecie - uniemożliwić odkrycie, skąd pochodzą. Mając poparcie szefa CIA Williama Caseya, Brenneke zaczął wykorzystywać bank watykański do prania pieniędzy. To Casey poznał Richarda Brenneke z szefem banku, biskupem Paulem Marcinkusem. - Bywały takie dni, że prało się nawet 400 mln dolarów - wspomina Brenneke.

Poggi, Marcinkus, Dziwisz

Jedynym pasażerem limuzyny, która kwietniowej nocy 1983 r. zatrzymała się na podjeździe Pałacu Apostolskiego, był arcybiskup Luigi Poggi. Był on nuncjuszem nadzwyczajnym, osobą do specjalnych zadań. Znał wielu wpływowych ludzi, w tym Lecha Wałęsę i dyrektora CIA Williama Caseya. Znał też Nahuma Admoniego, urodzonego w Polsce dyrektora generalnego Mossadu. Arcybiskup i szef izraelskich szpiegów spotkali się w Paryżu. - Dowiedziałem się, że Watykan zamierzał pomóc "Solidarności". Domyśliłem się, że wykorzystają w tym celu biuro "Solidarności" w Brukseli, które było czymś w rodzaju nieoficjalnej ambasady. Wiedziałem, że szef biura Jerzy Milewski był skuteczny w zbieraniu funduszy dla "Solidarności" - wspomina Admoni, który mieszka obecnie w USA.

W kwietniową noc 1983 r. Poggi przyjechał do Pałacu Apostolskiego na spotkanie z osobistym sekretarzem papieża prałatem Stanisławem Dziwiszem oraz biskupem Paulem Marcinkusem. Poggi powiedział im, że kończący misję w Polsce ambasador USA Francis J. Meehan zapoznał go z planami przekazania przez administrację Reagana 200 mln dolarów na rzecz "Solidarności". O planach Reagana wiedział też Mossad. Izraelski wywiad dowiedział się o tym dzięki programowi komputerowemu Promis, przekazanemu Jerzemu Milewskiemu. Program ten - poprzez specjalną furtkę - umożliwiał poznanie tajemnic jego użytkownika.

Znikająca kasa

O tym, jak będzie przebiegać operacja przekazania 200 mln dolarów "Solidarności", mówiono podczas spotkania Marcinkusa z Williamem Caseyem i Richardem Brenneke'em w Villa Sritch, gdzie bankier zajmował apartament. Szczegóły omówiono następnego dnia podczas partii golfa w Aquastinie - najbardziej ekskluzywnym klubie golfowym Rzymu (Marcinkus był jego członkiem). Pieniądze miały przejść przez wiele amerykańskich banków, m.in. przez Bank of America oraz City Bank. Richard Brenneke opracował specjalne kody szyfrowe dla tych transakcji.

Pieniądze dla "Solidarności" miały zostać przesłane do banku watykańskiego z Banco de Panama (banku narodowego Panamy), ze Standard Bank of South Africa oraz z londyńskiego Coutts, czyli banku obsługującego brytyjską królową. Z banku watykańskiego pieniądze miały trafić do Bank Lambert w Brukseli. Taki system transferów uniemożliwiał określenie źródła pochodzenia pieniędzy.

Kradzież doskonała

W Bank Lambert w Brukseli ustaliłem, że nie odnotowano tam żadnych większych transferów na rzecz "Solidarności". Co się zatem stało z 200 mln dolarów? Na ten temat wiele mógłby powiedzieć zmarły w tajemniczych okolicznościach Robert Maxwell. W artykułach opublikowanych we "Wprost" ("Bankierzy Saddama", nr 6/2004; "Ucho generała", nr 11/2004) opisałem interesy Maxwella z władzami PRL, w tym sprzedaż programu Promis. Miał on być użyty przeciwko "Solidarności". I został użyty.

Pieniądze dla "Solidarności" - dzięki rozpoznaniu sposobu ich transferowania poprzez Promis - mogły zostać przejęte przez służby specjalne, które z tego programu korzystały: od polskich po sowieckie. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że z wielu źródeł wynika, iż niemiecka Stasi, a być może i KGB, miała "kreta" w Watykanie. Ta osoba mogła być źródłem informacji o tym, kiedy zaczęła się operacja przekazywania pieniędzy dla "Solidarności", co ułatwiło ich przejęcie. Pieniądze mogła także przejąć rosyjska mafia, bo Maxwell prowadził interesy z jej szefem Siemionem Mogilewiczem.

Gordon Thomas

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)