Skład orzekający w procesie "Wujka" - skompletowany
Sąd Okręgowy w Katowicach wylosował ławników, którzy będą orzekać w trzecim procesie w sprawie pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" - poinformowała rzeczniczka sądu Teresa Truchlińska-Binasik.
Wcześniej wyłonieni zostali sędziowie zawodowi. W ten sposób
skład orzekający w tej sprawie został skompletowany. Proces może
się rozpocząć późną wiosną.
Sąd wylosował pięciu ławników - trzech do zasadniczego składu orzekającego i dwóch zapasowych. W losowaniu wzięto pod uwagę ponad 100 nazwisk. Wcześniej wyłączono z niego ławników, którzy mają stałe zatrudnienie i najmłodszych ławników, którzy nie mają doświadczenia w orzekaniu. Z mocy prawa pod uwagę nie mogli też być brani ci ławnicy, którzy uczestniczyli w dwóch poprzednich procesach. Wylosowani ławnicy mogą jeszcze złożyć wnioski o wyłączenie ich z tej sprawy.
W listopadzie ubiegłego roku do orzekania w sprawie "Wujka" wylosowano sędziów Monikę Śliwińską i Roberta Kirejewa. Śliwińska będzie przewodniczyła składowi orzekającemu. W grudniu katowicki sąd wyznaczył trzeciego zapasowego sędziego. Będzie nim Aleksander Sikora.
Losowanie ławników mogło się odbyć najwcześniej w styczniu, bo dopiero niedawno, po rozpoczęciu nowej kadencji, złożyli oni przysięgę.
Sprawa pacyfikacji śląskich kopalń, w których zginęło dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych, toczy się przed katowickimi sądami od ponad 10 lat. Pierwszy proces w sprawie "Wujka" trwał 4,5 roku, drugi - dwa lata. Oba wyroki, uniewinniające 22 b. milicjantów lub umarzające wobec nich postępowania, uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach, ostatni - w lutym tego roku.
Uchylając wyrok, sąd odwoławczy zarzucił sądowi okręgowemu wiele uchybień, błędów proceduralnych i niewłaściwą ocenę dowodów. Wytknął też sądowi I instancji złamanie ustawy o IPN i w rezultacie umorzenie postępowanie wobec części oskarżonych. Sąd zgodził się z prokuraturą, że przypisywane im czyny należy zakwalifikować jako zbrodnię komunistyczną, która przedawniona nie jest.
Górnicy zastrajkowali już 13 grudnia 1981 roku, domagając się uwolnienia przewodniczącego kopalnianej "Solidarności" Jana Ludwiczaka. Potem zażądali też m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia wszystkich internowanych.
16 grudnia milicja i wojsko otoczyły kopalnię. Kiedy górnicy odmówili przerwania protestu, w kilku miejscach czołgi rozbiły zakładowy mur, a na teren kopalni weszli zomowcy. W czasie starć milicjantów z górnikami padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, siódmy zmarł kilka godzin później, dwóch kolejnych - na początku stycznia 1982 r. Kilkudziesięciu innych górników zostało rannych. Dzień przed pacyfikacją "Wujka" oddano strzały do górników protestujących w innej śląskiej kopalni - "Manifeście Lipcowym". Rany odniosło wówczas czterech górników.