Skazany za zabójstwo 15‑latki jest niewinny? Rodzina dziewczyny czuje się oszukana
Tomasz K. odsiaduje wyrok za zabicie i zgwałcenie 15-letniej Małgorzaty K. Po 18 latach od wyroku prokuratura uznała, że jest niewinny, a dowody wskazują na innego mężczyznę. – Rodzice Małgosi są załamani. Ich dramat rozpoczyna się na nowo – mówi Wirtualnej Polsce mec. Ewa Szymecka, pełnomocnik rodziny zamordowanej.
12.03.2018 | aktual.: 12.03.2018 11:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prokuratura przygotowuje już wniosek do Sądu Najwyższego o wznowienie postępowania wobec przebywającego w więzieniu Tomasza K. Chce wnieść o jego uniewinnienie. Informację na ten temat jako pierwsza podała "Gazeta Wrocławska". Chodzi o głośną sprawę brutalnego gwałtu i zabójstwa w Miłoszycach na Dolnym Śląsku, do którego doszło w sylwestrową noc 1997 r.
Rodzice zamordowanej Małgorzaty są załamani ustaleniami prokuratury. - Czują się oszukani. Ojciec jest po udarze, kilka dni temu wyszedł ze szpitala. Całe lata udręczenia odcisnęły się na jego zdrowiu. Matka płacze, mówi, że mają dość tej sprawy. Przed laty usłyszeli, kto odebrał im dziecko i to przyjęli. Były na to bardzo mocne dowody, poparte opiniami biegłych – mówi mec. Szymecka.
Koszmar od nowa
I dodaje: - Teraz rodzice Małgosi będą musieli od nowa przejść przez ten koszmar. Całe postępowanie, akt oskarżenia, proces. Wszystko, co przez lata udało im się jakoś ułożyć, ten ból, zostanie rozgrzebany na nowo. To dla nich bardzo ciężkie.
Tomasz K. w publicznym rejestrze przestępców seksualnych:
Pełnomocniczka rodziny przyznaje, że tak dziwnej sprawy jeszcze nie prowadziła. - Rodzice nie kwestionują ustaleń prokuratury. Ale sprawa wygląda tak, że wcześniej kilku biegłych na podstawie dowodów stwierdziło ze 100-procentową pewnością, że winnym jest Tomasz K. Że na ciele dziewczyny i w jego pobliżu znaleziono ślady jego zębów, jego zapach, jego czapkę, jego włosy. A teraz śledczy mówią, że to w 100 proc. są zęby innego sprawcy, Ireneusza M., że to jego czapka, jego włosy. Nie mam pojęcia, czy ktoś coś pozamieniał w dowodach, czy doszło do pomyłki w aktach – mówi Szymecka.
Niewinny się tłumaczy
Prawniczka wskazuje, że Tomasz K. w czasie procesu nie zachowywał się jak osoba niewinna. – Odmówił składania wyjaśnień przed sądem. Jego matka i brat także. Człowiek niewinny tłumaczyłby, wyjaśniał, bronił się. A on nie mówił słowa. Kilka dni temu spytałam prokuratora, dlaczego K. działał na swoją niekorzyść, bo tym jest odmowa złożenia wyjaśnień. Odpowiedział, że Tomasz K. stwierdził, iż taka była linia obrony. Zadziwiająca, jak dla mnie – przyznaje Szymecka.
Prawniczka czeka teraz na wniosek o wznowienie postępowania. – Chcę się z nim dokładnie zapoznać i zobaczyć, co się zmieniło w dowodach, że nagle zamiast na K. wskazują na M. Czy ktoś się przed laty pomylił? A skoro wtedy się pomylił, to jaką mamy pewność, że teraz się nie pomyli? – zastanawia się Szymecka.
Ciało 15-letniej Małgorzaty K. znaleziono 1 stycznia 1997 r., niedaleko miejsca, gdzie bawiła się podczas zabawy sylwestrowej. Brutalnie zgwałcona dziewczyna po kilku godzinach zamarzła, porzucona na niemal -20-stopniowym mrozie. Prokuratorzy stwierdzili, że sprawców było kilku. Zatrzymano jednak tylko Tomasza K. Do winy przyznał się raz w prokuraturze. Później odwołał zeznania, tłumacząc, że śledczy go bili i był gotowy przyznać się do wszystkiego. Został skazany na 25 lat więzienia. Prokuratura twierdzi, że przed laty popełniono m.in. błędy przy zabezpieczaniu śladów DNA na miejscu zbrodni. Założono też, że jechał autobusem, który tak naprawdę nie istniał. Mężczyna znajduje się w publicznym rejestrze Ministerstwa Sprawiedliwości, gdzie trafiły zdjęcia i dane osobowe najgroźniejszych pedofilów i przestępców seksulanych.