Skazany za krytykę urzędników z ratusza
Olsztynianin napisał do prezydenta miasta, że
jego urzędnik jest ignorantem i pseudofachowcem. Krytykowany
urzędnik wytoczył obywatelowi proces. I wygrał - pisze "Gazeta
Wyborcza".
02.09.2006 | aktual.: 02.09.2006 08:19
Olsztyńskiego prawnika (nie chce ujawniać nazwiska) zirytowało to, co w lokalnej gazecie mówił miejski urzędnik odpowiedzialny za sygnalizację świetlną. Krytykował zieloną falę, argumentując, że przez nią kierowcy zanadto się rozpędzają - opowiada prawnik. Napisałem prezydentowi, co myślę o takich urzędnikach - dodaje.
W liście padło: "Widzę, że zatrudnia Pan na tym stanowisku ignoranta, i dlatego sugeruję, aby powołać jakiegoś rozsądnego człowieka, nie potrzeba zatrudniać pseudofachowca z kierunkowym wykształceniem na stanowisku, który tworzy kolejne przeszkody, aby co roku nam się gorzej jeździło".
Podpisał się nazwiskiem i dodał: "Zatroskany obywatel miasta i codzienny kierowca".
Zamiast odpowiedzi dostał od urzędnika, którego krytykował, Zbigniewa Gustka, prywatny akt oskarżenia. Proces był niejawny. Wczoraj zapadł wyrok: petent ma pisemnie przeprosić urzędnika, oddać mu 300 zł kosztów procesu i wpłacić 1000 zł na PCK. Ponieważ sąd warunkowo umorzył postępowanie na rok, w tym czasie petent musi się liczyć ze słowami, bo jeśli kogokolwiek urazi, sąd może odwiesić sprawę z urzędnikiem i ukarać go surowiej. Uzasadnienie wyroku było utajnione.
Ten wyrok daje ludziom czytelny sygnał: siedź cicho, nie krytykuj władzy, bo będziesz miał kłopoty - powiedziała Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego.
Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka porównuje ten wyrok do czwartkowego orzeczenia w procesie minister Zbigniew Wassermann kontra emerytka. (PAP)