PolskaSkazany ksiądz stawił się dobrowolnie do więzienia

Skazany ksiądz stawił się dobrowolnie do więzienia

Ksiądz Tadeusz N. dobrowolnie stawił się do Zakładu Karnego w Załężu koło Rzeszowa - poinformował rzecznik więzienia Mieczysław Kozioł. Sąd skazał
księdza na trzy lata pozbawienia wolności za śmiertelne potrącenie
11-letniej dziewczynki.

Przed południem Sąd Rejonowy w Strzyżowie (Podkarpacie) nie uwzględnił wniosku księdza o odroczenie kary. Ksiądz swój wniosek motywował stanem zdrowia. Jednak w opinii biegłych Tadeusz N. może odbywać karę w więzieniu. Biegli zbadali duchownego na wniosek sądu, który chciał rozstrzygnąć wątpliwości w tej sprawie. Ponieważ ksiądz nie stawiał się na badania, doprowadziła go na nie policja.

W ubiegłym tygodniu Sąd Najwyższy oddalił kasacje obrońców duchownego. W tym sposób utrzymał się wyrok sądów I i II instancji. Postanowienie Sądu Najwyższego jest ostateczne.

W grudniu 2003 r. strzyżowski sąd rejonowy i w lipcu 2004 r. rzeszowski sąd okręgowy skazały księdza na trzy lata pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku drogowego, w którym ranna została 11-latka oraz za oddalenie się z miejsca wypadku i nieudzielenie pomocy żyjącemu jeszcze dziecku. Dziewczynka zmarła. Ponadto oba sądy wydały także trzyletni zakaz prowadzenia przez księdza pojazdów mechanicznych, a także nakaz wypłacenia rodzinie dziewczynki 5 tys. zł nawiązki.

Do tragicznego wypadku doszło w maju 2002 r. w miejscowości Połomia, na trasie Rzeszów-Barwinek. Z ustaleń prokuratury wynikało, że dziecko potrąciły dwa samochody - najpierw ciężarówka, której nie udało się odnaleźć, potem zaś seat księdza Tadeusza N., proboszcza jednej z podkarpackich wiejskich parafii. Duchowny najechał na leżące na jezdni dziecko, ale nie zatrzymał się i nie udzielił ofierze pomocy.

W czasie procesu przed Sądem Rejonowym w Strzyżowie ksiądz przyznał się jedynie do nieudzielenia pomocy dziecku. Twierdził, że dziewczynka wypadła spod kół ciężarówki jadącej tuż przed jego samochodem. Biegli wykluczyli jednak, by ciężarówka jechała tuż przed autem księdza. Podobnie zeznała kobieta, które nieopodal pracowała w polu.

Sądy I i II instancji ustaliły, że ksiądz jechał z nadmierną prędkością i nie zachował ostrożności na drodze.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)