Skazany dziennikarz przygotowany na najgorsze
Policki dziennikarz Andrzej Marek stawił się,
zgodnie z wezwaniem sądu, przed gmachem
szczecińskiego aresztu śledczego.
"Jestem przygotowany na wszystko, na najgorsze. (...) Trudno powiedzieć, czy jestem, czy nie jestem gotów odbyć karę, ale zrobię to z szacunku dla prawa" - powiedział dziennikarzom. Dodał, że żadne działania cwaniackie go nie interesują, gdyż w odbiorze społecznym jest to naganne i nie powinno mieć miejsca.
Ministrowi sprawiedliwości Grzegorzowi Kurczukowi Marek zarzucił zaniechanie wszelkich działań na rzecz jego ułaskawienia. Podobnie odniósł się do postawy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
"Tak, jak ja się czuję dzisiaj, to się w życiu nigdy nie czułem. Niczego złego w sprawie Misiły (pomówiony urzędnik gminny) nie zrobiłem. Wszystko oparte było na prawdzie" - powiedział Marek.
Za kilkanaście minut szczeciński Sąd Rejonowy zdecyduje na posiedzeniu niejawnym, czy skazany dziennikarz jeszcze we wtorek trafi do więzienia. Sąd ma bowiem rozpatrzyć wniosek Marka o odroczenie wykonania kary. Adwokat polickiego dziennikarza ma złożyć wniosek o sześciomiesięczny termin odroczenia. Sam Marek na decyzję sądu prawdopodobnie będzie czekać przed gmachem aresztu.
Przed szczecińskim aresztem śledczym trwa protest wydawców i dziennikarzy lokalnych gazet w obronie polickiego dziennikarza Andrzeja Marka. Do Szczecina przyjechali przedstawiciele mediów z całej Polski.
"Precz z kneblem, niech żyją knedle" - glosi jeden z napisów na transparentach, jakie mają ze sobą protestujący. Ich zdaniem, w Polsce ogranicza się wolność wypowiedzi lokalnych dziennikarzy. Uczestnicy demonstracji deklarują, że każdy z nich odsiedzi jeden dzień z trzymiesięcznej kary Andrzeja Marka.
Andrzej Marek opublikował na początku 2001 roku w "Wieściach Polickich" artykuły, w których pisał m.in., że naczelnik wydziału promocji Urzędu Gminy w Policach Piotr Misiło prowadzi prywatną agencję reklamową. Krytycznie opisywał promocyjną działalność naczelnika, sugerując, że promuje on głównie własną osobę.
Za ten artykuł Misiło wytoczył Markowi proces karny, który prawomocnie wygrał. Sąd uznał dziennikarza za winnego zniesławienia, nakazał mu przeproszenie oskarżyciela i wymierzył karę trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu. W uzasadnieniu podał, że dziennikarz umieścił w treści gazety nieprawdziwe zarzuty, a także opublikował czytelną fotografię wizytówki urzędnika, zestawiając ją z tytułem "Promocja kombinatorstwa". Marek nie przeprosił urzędnika, wobec czego sąd odwiesił karę.