Skazani na kodeks
Kodeks pracy powinien pozostać niezbędnym
elementem naszego systemu prawnego - uznali przedstawiciele
organizacji pracodawców i związków zawodowych, uczestniczący w czwartek
w panelu "Gazety Prawnej" pt. "Po co komu kodeks pracy" - mimo że,
jak stwierdził prof. Jerzy Wratny, jest on charakterystycznym
spadkiem po państwach postkomunistycznych.
Jak relacjonuje "Gazeta Prawna", w trakcie dyskusji strony przypisywały kodeksowi odmienne role, jakie powinien odgrywać w regulowaniu stosunków pracy, oraz kształt modelu, do jakiego powinien dążyć.
Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych państwo przez kodeks pracy dba o interesy najsłabszych i najmniej umiejących. Kodeks porównany został do zasiłku dla bezrobotnych, który pozwala najsłabszym i nieprzystosowanym jednostkom na minimalną egzystencję.
Ryszard Łepik, wiceprzewodniczący OPZZ, również mówił o kodeksie jako o pewnym minimum. Jego podstawę muszą jednak stanowić standardy zawarte w konwencjach i zaleceniach Międzynarodowej Organizacji Pracy oraz w dyrektywach Unii Europejskiej.
Za radykalnymi zmianami w kodeksie opowiedziała się większość uczestników panelu. Wśród argumentów przemawiających za nowym kodeksem wymieniono niedostosowanie przepisów do gospodarki rynkowej, niespójność wewnętrzną tego aktu prawnego, a także wiele przepisów, które w naszych realiach pozostają praktycznie martwe - pisze "Gazeta Prawna". (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Gazeta Prawna - Skazani na kodeksGazeta Prawna - Skazani na kodeks