Skatowany szczeniak Fijo po ważnej operacji. Lekarka opowiada o jego dalszym losie

Lekarze z kliniki rehabilitacyjnej w Mazańcowicach w woj. śląskim nie dają dużej nadziei na poprawę stanu zdrowia 5-miesięcznego szczeniaka. Najpewniej pies już nigdy nie stanie na nogach.

Skatowany szczeniak Fijo po ważnej operacji. Lekarka opowiada o jego dalszym losie
Źródło zdjęć: © PAP
Kamil Karnowski

Fijo ma uszkodzony rdzeń, nie ma czucia. Normalnie nie będzie już chodził, ale pracujemy nad tym, aby nauczyć go tzw. chodu rdzeniowego. Chodzi o to, by jego mięśnie zapamiętały ruch potrzebny do stawiania kroków. To mozolna praca - komentuje Sylwia Kubica-Malarz, lekarz z Kliniki Roch-Vet w Mazańcowicach.

Jego rehabilitacja potrwa jeszcze przynajmniej 4 miesiące. Jednak do końca życia Fijo będzie psem niepełnosprawnym. Najprawdopodobniej będzie musiał poruszać się przy pomocy specjalnego wózka. Pomimo wysiłku, jaki lekarze wkładają teraz w poprawę jego stanu zdrowia, zwierzę do końca życia będzie wymagało specjalistycznej opieki i ćwiczeń, które mają zapobiec zanikowi mięśni spowodowanemu paraliżem.

Obraz
© PAP

Policji udało się zatrzymać Bartosza D. Mężczyzna był ścigany listem gończym. Sprawę skatowanego szczeniaka Fijo jako pierwsza opisała na Facebooku Fundacja dla Szczeniąt Judyta. To po jej wstrząsającym wpisie skatowanym psem zainteresowali się internauci. Za mężczyzną wydano list gończy. 30-latkowi grożą 3 lata więzienia za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem.

Obraz
© PAP

Mieszkaniec Chełmży, jeszcze zanim zniknął, tłumaczył, dlaczego skatował Fijo, 4-miesięcznego psa swoich dzieci, doprowadzając go do niemal całkowitego paraliżu. Znajoma rodziny opowiada o wiadomościach, jakie od niego otrzymywała. Miał pisać, że "to jego pies i mógł zrobić, co mu się podobało". Później miał stwierdzić, że przewrócił się na pieska, bo był pijany. Sytuację próbował wytłumaczyć również przez rzekomy wypadek, podczas którego Fijo miał wpaść pod samochód.

Jak weszłam, to męża już nie było. Piesek leżał przy szafce i nie ruszał łapkami. Dookoła była krew. Pies miał powybijane zęby, złamaną szczękę i miednicę oraz wiele krwiaków – opowiadała pani Angelika, żona zwyrodnialca.

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (26)