Skatowany dziennikarz zmarł; milicja: był pijany
Siergiej Protazanow, dziennikarz wychodzącej w Chimkach koło Moskwy gazety "Grażdanskoje Sogłasije", zmarł w poniedziałek. Mężczyzna w minioną sobotę został brutalnie pobity przez nieznanych sprawców. Lokalna milicja twierdzi, że nie doszło do pobicia. Jej zdaniem, dziennikarz był pijany.
01.04.2009 | aktual.: 01.04.2009 15:10
Pobitego Siergieja Protazanowa znaleziono w nocy z soboty na niedzielę na klatce schodowej domu, w którym mieszkał. Przewieziono go do miejscowego szpitala, gdzie lekarze stwierdzili, że wszystko jest w porządku i wypisali go do domu.
W poniedziałek dziennikarz stracił przytomność i ponownie trafił do szpitala, gdzie wkrótce zmarł.
Lokalna milicja zaprzecza, jakoby Protazanow został pobity. Jej zdaniem, dziennikarz był pijany. Znaleziono przy nim także środki przeciwbólowe.
Według redaktora naczelnego gazety "Grażdanskoje Sogłasije" Anatolija Jurowa, jako przyczynę śmierci dziennikarza podano zatrucie środkami przeciwbólowymi. Teraz twierdzi się, że zmarł on wskutek wylewu krwi do mózgu.
Protazanow był inwalidą - nie miał lewej ręki.
Jurow powiedział, że dziennikarz pracował ostatnio nad materiałami do numeru w całości poświęconego marcowym wyborom burmistrza Chimek. Szef "Grażdanskiego Sogłasija" dodał, że były to najbrudniejsze wybory, jakie w życiu widział.
W listopadzie 2008 roku w Chimkach dotkliwie pobity został Michaił Biekietow, redaktor innej niezależnej gazety - "Chimkinskaja Prawda". Do dzisiaj przebywa w jednym z moskiewskich szpitali. Przeszedł kilka ciężkich operacji - amputowano mu nogę i trzy palce prawej ręki.
Obie gazety ostro krytykowały lokalne władze. Występowały m.in. przeciwko forsowanemu przez ojców miasta wariantowi poszerzenia trasy wylotowej z Moskwy do Petersburga, wymagającemu wycięcia wielu starych drzew.
Jerzy Malczyk