Skandaliczne zachowanie księdza - rodzina jest załamana
- Tata nie był aniołem, ale też nie był złym człowiekiem. Nigdy wiary w Boga się nie wyrzekł, ale ksiądz uznał, że nie chodził za często na msze i nie udzielał się przy budowie kościoła. Dlatego postanowił go ukarać po śmierci i odmówił wprowadzenia trumny do świątyni i odprawienia mszy pogrzebowej - opowiada z żalem Agnieszka Witkoś (39 l.), córka zmarłego. Czy to możliwe, by duchowny odmówił bliźniemu pomocy, do której udzielania zobowiązał się przed Bogiem?
09.03.2012 | aktual.: 09.03.2012 11:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Józef Piwowar (†69 l.) ze Skołyszyna na Podkarpaciu zmarł w straszliwych mękach. Mężczyzna ucierpiał w wyniku pożaru, który wybuchł w jego mieszkaniu. Był bardzo poparzony. Przez kilka tygodni lekarze walczyli o jego życie. Nie pomogła nawet amputacja nogi. Mimo wysiłków medyków, mężczyzna zmarł, nie odzyskawszy przytomności.
Zrozpaczona rodzina zaczęła natychmiast organizować pogrzeb. Zamówiła miejsce na cmentarzu i poszła do księdza uzgodnić mszę pogrzebową. Reakcja proboszcza była jednak zaskakująca. – Nie wprowadzicie ciała do kościoła i mszy też nie będzie – oznajmił duchowny żałobnikom. I zaczął wyliczać powody swej decyzji: zmarły pił alkohol, nie chodził do miejscowego kościoła, nie był u spowiedzi i nie przyjął komunii. – Wypomniał też, że tata nie udzielał się przy budowie kościoła – opowiada córka pana Józefa. I dodaje, że kiedy próbowała przekonywać duchownego, że jeszcze bardziej grzeszni mieszkańcy mieli godny pochówek, ksiądz uciął rozmowę, stwierdzając: "To będzie przykład dla innych".
Nie pomogły żadne prośby i tłumaczenia rodziny. – Jak tato miał przyjąć komunię, skoro był w śpiączce? A z pomaganiem przy budowie, to też nie tak. Ojciec nawet swoje drzewo przekazał dla parafii. Oszem, zmagał się z alkoholizmem, ale to choroba, na którą nikt nie miał wpływu. Zresztą to jeszcze nie powód, by go tak surowo osądzać. Zawsze wierzył w Boga, swoje dzieci wychował w wierze katolickiej – dodaje pani Agnieszka.
Rodzina zaznacza, że chciała, by pogrzeb był odprawiony jak należy. Mają wielki żal, że duchowny odmówił tej ostatniej posługi, tym bardziej, że była ona też dla ludzi, którzy chcieli modlić się za zmarłego.
Proboszcz ograniczył się do wizyty na cmentarzu, gdzie odprawił nad grobem modlitwę. Na temat całego zajścia nie chciał rozmawiać. A szkoda...
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Matka: Zabili mi syna! Prokurator: To samobójstwo!