Skandal z "nagimi skanerami"
Nowe skanery na lotniskach, które potrafią wręcz „rozebrać” pasażera będą miały możliwość zapisywania i przesyłania zdjęć podróżnych – dowiedzieli się reporterzy CNN.
12.01.2010 | aktual.: 12.01.2010 13:22
Okazało się, że dokumenty zawierające specyfikacje techniczne oraz kontrakty z dostawcami skanerów wyraźnie mówią, że sprzedawca sprzętu zapewnia możliwość zapisu zdjęć „prześwietlanych” pasażerów w trybie testowym skanera. Tymczasem amerykański organ zajmujący się bezpieczeństwem transportu Transportation Security Administration (TSA) zapewniał wcześniej, że zdjęcia nie będą gromadzone w urządzeniach i będą kasowane zaraz po tym, jak pracujący przy skanerze je zobaczy i zweryfikuje. TSA zaprzeczyło też, że urządzenia zdolne będą wysyłać zdjęcia do innych urządzeń.
W odpowiedzi na informacje CNN TSA oświadczyło, że skanery rzeczywiście będą miały możliwość zapisu obrazu, ale tylko w trybie testowym działania sprzętu. TSA zapewnia jednak, że nie ma potrzeby użytkowania skanerów w tym trybie i pracownicy nie będą go używać. Jednocześnie poinformowano, że skanery nie będą miały połączenia do internetu, więc potencjalni hakerzy nie będą mogli wykraść z nich żadnych informacji.
Eksperci sądzą, iż nowe skanery pozwalające zobaczyć na monitorze sylwetkę ciała, łącznie z tym, co pasażer ma pod odzieżą, są jak na razie zbyt duże, zbyt wolne i zbyt drogie po to, by można było je wprowadzić na masową skalę.
Urządzenie to, kosztujące ok. 100 tys. funtów, zajmuje znacznie więcej miejsca niż tradycyjny wykrywacz metalu. „Nagie skanery” już wkrótce mają znaleźć się m.in. na lotniskach w Wielkiej Brytanii.