Skandal obyczajowy w partii komunistycznej
W Komunistycznej Partii Ukrainy wybuchł skandal obyczajowy. Jej przywódca Petro Symonenko przyznał się do romansu z dziennikarką parlamentarną. Potwierdził też krążące od kilku dni plotki, że w styczniu urodziła mu ona dziecko.
02.02.2009 20:10
- Urodziła mi się córka, której na cześć mojej mamy nadaliśmy imię Maria. Jestem bardzo szczęśliwym ojcem - powiedział 56-letni Petro Symonenko w wywiadzie dla agencji informacyjnej Interfax-Ukraina.
Lider komunistów ma dwóch dorosłych synów z żoną Switłaną. Poznała ona Symonenkę w wieku 15 lat i przez 35 lat małżeństwa żyła w jego cieniu. Po wychowaniu dzieci zajmowała się dwójką wnucząt.
57-letnia Switłana przyznaje, że początkowo odebrała plotki o romansie i nieślubnym dziecku męża jako prowokację polityczną. Ale gdy zdjęcia Symonenki z 36-letnią dziennikarką radiową Oksaną zaczęły ukazywać się w prasie bulwarowej, postanowiła przerwać milczenie.
Kiedy w ubiegły piątek udzieliła pierwszego telewizyjnego wywiadu na ten temat, Symonenko... uciekł do szpitala. Wrócił dopiero w poniedziałek i wyznał dziennikarzom, że wszystko, co o jego nowym związku pisały gazety, jest prawdą.
Zdaniem kijowskiego publicysty Wachtanga Kipianiego szum medialny wokół Symonenki w żaden sposób nie wpłynie na jego notowania wśród wyborców.
- Wierny wyborca partii komunistycznej jest człowiekiem starszego pokolenia, bezgranicznie wierzącym swej partii. Na Ukrainie bywały zresztą większe skandale, dotyczące choćby prywatyzacji ogromnych przedsiębiorstw państwowych, i wyborcy nie reagowali na nie - powiedział.
Wołodymyr Pawliw, w przeszłości korespondent ukraińskich gazet w Polsce, zaznacza, że to, co na Zachodzie spotkałoby się z publicznym osądem, na Ukrainie jest tolerowane.
- U nas panuje inna tradycja polityczna i kultura. Popatrzmy, jak robi się karierę polityczną w państwach zachodnich, a jak tutaj. Na Ukrainie polityka jest jednym z najbardziej dochodowych biznesów, tutaj etosowców nie ma - ocenił.
Partia komunistyczna ma w parlamencie 27 mandatów. Popiera ją ok. 4% społeczeństwa.
Jarosław Junko