Skandal korupcyjny w PE. "To nie może być tolerowane"
Korupcja europosłów nie może być tolerowana - powiedział przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek po prowokacji brytyjskiego "Sunday Timesa", który trzem europosłom udowodnił korupcję. Buzek zwrócił się o śledztwo do unijnego biura ds. walki z nadużyciami OLAF.
22.03.2011 | aktual.: 22.03.2011 18:49
Buzek zapowiedział wyjaśnienie wszelkich okoliczności i "mocną reakcję" PE. - Korupcja nie może być i nie będzie tolerowana w PE - podkreślił Jerzy Buzek w przekazanym oświadczeniu. - Jeśli fakty, o których donoszą dziennikarze zostaną udowodnione, ten typ zachowania posłów jest bardzo poważnym złamaniem zaufania obywateli. PE musi zareagować w bardzo poważny sposób - powiedział. Podkreślił, że jest "zasmucony i rozczarowany" informacjami tygodnika.
Buzek zapowiedział, że zrobi wszytko, co w jego mocy, by wszystkie okoliczności tych wydarzeń zostały wyjaśnione - stąd m.in. decyzja, by zwrócić się do OLAF. Ale już teraz za logiczną uznał decyzję o złożeniu mandatów przez dwóch z trzech eurposłów, o których napisał "Sunday Times". Tygodnik posiada nagrania z ukrytej kamery, które dowodzą, że byli oni gotowi "sprzedać" poprawki do nowych przepisów UE za kwoty nawet do 100 tys. euro.
- Złożenie mandatów przez europosłów to logiczne kroki, które trzeba było podjąć. Wybrani przedstawiciele obywateli powinni wiedzieć, co jest dobre, a co złe - oświadczył. Pochwalił też decyzję lidera socjaldemokratów Martina Schulza, który poinformował o wykluczeniu z frakcji trzeciego opisanego przez brytyjski tygodnik europosła.
"Złożenie mandatów przez europosłów to logiczne kroki, które trzeba było podjąć. Wybrani przedstawiciele obywateli powinni wiedzieć, co jest dobre, a co złe" - oświadczył Buzek. Pochwalił też decyzję lidera socjaldemokratów Martina Schulza, który poinformował w poniedziałek o wykluczeniu z frakcji trzeciego opisanego przez brytyjski tygodnik europosła.
Potem w rozmowie z polskimi dziennikarzami Buzek zapowiedział determinację w walce z wszelkimi objawami korupcji w PE i przejrzyste zasady kontaktów z bardzo licznymi w Brukseli lobbystami.
- Wyborcy muszą być przekonani, że wybierają ludzi, którzy będą ich w godny sposób reprezentowali. Jestem przekonany, że udział niezależnej agencji ds. walki z korupcją (OLAF), do zbadania tego i być może innych przypadków, jest absolutnie niezbędny. Jeśli chcemy mieć wiarygodność w oczach wyborców, jeśli chcemy być postrzegani jako instytucje, które działają na rzecz wyborców, musimy absolutnie wyeliminować wszystkie tego rodzaju przypadki - powiedział.
Apelował jednocześnie o zachowanie proporcji. - Zdecydowana większość tych, których namawiano na nieuczciwą współpracę i nieetyczne działania, zdecydowanie odmówiła. Zdecydowana większość moich koleżanek i kolegów w PE działa uczciwie, solidnie i wykonuje swój mandat w sposób właściwy - podkreślił.
"Sunday Times" opublikował artykuł podsumowujący swoją prowokację dziennikarską. Zebrane przez dziennikarzy materiały obciążają byłego ministra spraw zagranicznych Słowenii Zorana Thalera, byłego wicepremiera Rumunii Adriana Severina i byłego ministra spraw wewnętrznych Austrii Ernsta Strassera. Byli oni gotowi za pieniądze doprowadzić do przyjęcia w PE poprawek legislacyjnych napisanych pod dyktando rzekomych lobbystów, wyceniając swoje usługi nawet na 100 tys. euro.
W sumie dziennikarze skontaktowali się z około setką eurodeputowanych z różnych krajów. Kilku poszło na daleko idącą "współpracę", co zostało udokumentowane nagraniami. Źródła w "Sunday Times" powiedziały, że w kolejnym wydaniu gazeta opublikuje materiały obciążające kolejnych dwóch europosłów, tym razem z Hiszpanii.
Strasser (z największej, chadeckiej frakcji PE) podał się do dymisji już w weekend, po emisji przez jedną z austriackich telewizji nagrania "Sunday Timesa", w którym domagał się 100 tys. euro za poprawki. W poniedziałek do dymisji podał się Thaler (z frakcji socjalistycznej), a Severin (socjalista) dobrowolnie zawiesił swój mandat.
"Sunday Times" cytuje maila, jakiego dziennikarzy dostali od Severina: Chcę tylko poinformować, że poprawka, której sobie życzyliście, została złożona na czas. Potem przesłał fakturę na 12 tys. euro. Z kolei Thaler wskazał w danych do przelewu za złożenie poprawki numer konta pewnej londyńskiej firmy. Strasser do złożenia poprawki wykorzystał swoich partyjnych kolegów zasiadających w jednej z komisji.
Strasser i Thaler oświadczyli, że "od początku" wiedzieli, iż chodzi o dziennikarską prowokację. Severin z kolei zapewnił, że nie zrobił "nic nielegalnego" i zażądał śledztwa PE, które to wykaże. Wyraził też oczekiwanie, że Buzek wyciągnie konsekwencje wobec dziennikarzy, którzy podali fałszywą tożsamość.
Prowokacja przeprowadzona przez dziennikarzy gazety podających się za lobbystów już spowodowała wszczęcie śledztwa przez PE. "Sunday Times" przekazał wszystkie materiały dowodowe, w tym nagrane wypowiedzi europosłów, wiceprzewodniczącej PE Dianie Wallis, która jest odpowiedzialna za sprawy immunitetów i pociąganie posłów do odpowiedzialności. - Sami zainteresowani podjęli te decyzje. Teraz ważną rzeczą jest, aby PE przeanalizował te indywidualne przypadki, a także szersze konsekwencje dla całej instytucji - powiedziała wiceprzewodnicząca PE Wallis.
Także Buzek podkreślił, że chodzi o indywidualne przypadki. - Nie powinniśmy zapomnieć, że jest wiele osób zaangażowanych w służbę publiczną, których działalność jest oparta o wartości i które z pełnym zaangażowaniem pracują w interesie obywateli - powiedział.
NaSygnale.pl: Tragiczny finał motocyklowego zlotu