ŚwiatSilna eksplozja w amerykańskiej bazie w Afganistanie

Silna eksplozja w amerykańskiej bazie w Afganistanie

W eksplozji pod bramą
bazy Bagram na północ od Kabulu zginęły trzy osoby:
amerykański żołnierz i dwu afgańskich cywilów - podał rzecznik sił
USA. Na miejscu zginął też zamachowiec-samobójca. W momencie ataku
w bazie przebywał wiceprezydent USA Dick Cheney.

Silna eksplozja w amerykańskiej bazie w Afganistanie
Źródło zdjęć: © AFP

27.02.2007 07:25

Afgańskie źródła informowały wcześniej o 18-20 zabitych, w tym trzech żołnierzach koalicji międzynarodowej. Agencja Reutera, powołując się na amerykańskie źródła wojskowe, nadal informuje o co najmniej dwudziestu śmiertelnych ofiarach zamachu, w tym dwu zagranicznych żołnierzach. Nie ujawnia jednak ich narodowości.

Polscy żołnierze nie ucierpieli w ataku talibów w pobliżu bazy wojskowej w Bagram w Afganistanie. Dowództwo polskiego kontyngentu w Aganistanie potwierdziło w rozmowie z IAR, że w incydencie nie brali udziału polscy żołnierze.

Do ataku przyznali się talibowie. Ich rzecznik Kari Jusuf Ahmadi w oświadczeniu, przekazanym agencjom, zakomunikował, że celem był sam wiceprezydent Stanów Zjednoczonych. Wiedzieliśmy, że Dick Cheney zatrzyma się w bazie - odpowiedzialny za atak starał się dosięgnąć właśnie Cheneya - powiedział rzecznik talibański.

Przebywający w bazie w momencie eksplozji wiceprezydent USA Dick Cheney, który tu spędzał noc, nie ucierpiał w wybuchu - zapewniła jego rzeczniczka Lea Anne McBride. Po zamachu Cheney udał się do Kabulu na spotkanie z prezydentem Afganistanu Hamidem Karzajem. Wcześniej, w momencie ataku, jadł śniadanie z amerykańskimi żołnierzami, stacjonującymi w bazie.

Wiceprezydent USA przybył do Afganistanu w poniedziałek wieczorem z Pakistanu, gdzie spotkał się z prezydentem Pervezem Musharrafem. Politycy rozmawiali o kwestiach związanych ze stabilizacją Afganistanu. Nie ujawniono szczegółów rozmowy. Sam Cheney nie wypowiedział się publicznie ani słowem - rzecznik Musharrafa natomiast poinformował o "szczegółowej dyskusji" i podkreślił przy tej okazji, że Cheney zwracał uwagę swego gospodarza na dane, świadczące o przegrupowaniu sił talibów i Al-Kaidy na plemiennych terenach po pakistańskiej stronie granicy i ich przygotowaniach do wiosennego uderzenia. W odpowiedzi Musharraf miał zaznaczyć, że armia pakistańska uczyniła już maksimum tego, co mogła zrobić i podkreślał, iż inni sojusznicy USA winni wziąć na siebie większą odpowiedzialność za wojnę z terroryzmem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)