Sikorski: to nie był ostry atak, tylko szczera dyskusja
"Szczerą dyskusją" nazwał minister Radosław
Sikorski negocjacje ze swoimi partnerami prowadzone na szczycie
NATO w Bukareszcie. Prasa niemiecka zarzucała mu, że miał wówczas
ostro zaatakować Niemcy i Francję.
07.04.2008 | aktual.: 07.04.2008 14:23
W Bukareszcie była szczera dyskusja za zamkniętymi drzwiami. Negocjacje mają to do siebie, że się szczerze dyskutuje, a potem się powraca do dobrych relacji - powiedział Sikorski podczas wspólnej konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem.
Nie wszędzie się zgadzamy i sobie o tym szczerze mówimy. Rozmawiając o reformie budżetu mamy trochę inne perspektywy. Niemcy są płatnikiem netto, a Polska jeszcze przez jakiś czas będzie korzystała z funduszy unijnych. Chcemy wiedzieć, co jest we wzajemnych relacjach możliwe, nawet po wdrożeniu Traktatu Lizbońskiego sprawy budżetowe będą zapadać jednogłośnie - powiedział Sikorski.
Szef niemieckiej dyplomacji podkreślił, że dla niego liczy się przede wszystkim ostateczny wynik rozmów na szczycie. Wolałbym, żeby dziennikarze bardziej interesowali się tym, co jest naszym wspólnym osiągnięciem, a nie tak bardzo tym, co nas dzieli - zaznaczył Steinmeier.
Przed spotkaniem w Bukareszcie wiedzieliśmy, że przystępujemy do obrad z różnych pozycji wyjściowych, a na szczycie NATO otwarcie wymieniliśmy poglądy. Ważniejsze jest, że wspólnie znaleźliśmy dobry rezultat, bo drzwi dla Ukrainy są nie tylko otwarte, lecz stworzyliśmy przesłanki dla przystąpienia Ukrainy do Sojuszu - dodał Steinmeier.
Według sobotniego niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung", Sikorski miał ostro zaatakować przedstawicieli Niemiec i Francji, a nawet grozić im podczas kolacji szefów MSZ w pierwszym dniu szczytu NATO w Bukareszcie.
Opisując kulisy szczytu gazeta twierdzi, że niemiecka delegacja była bardzo zaskoczona tym, jak mocno przeciwnicy objęcia Ukrainy i Gruzji Planem Działań na rzecz Członkostwa w NATO, zostali zaatakowani przez kraje Europy Środkowej i Wschodniej.
Według "Sueddeutsche Zeitung" kanclerz Angela Merkel została otoczona przez grupę szefów państw i rządów, i wręcz "fizycznie" naciskana, by zmieniła zdanie w sprawie Ukrainy i Gruzji. Widoczny w tym tłoku był, oprócz polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, także prezydent Litwy Valdas Adamkus - pisze "SZ".
Jednak szczególnie napięty miał być przebieg kolacji ministrów spraw zagranicznych w środę wieczorem. Ton dyskusji nadała sekretarz stanu USA Condoleezza Rice, ostro krytykując stanowiska Francji i Niemiec w sprawie aspiracji Kijowa i Tbilisi. Do krytyki przyłączyła się większość krajów wschodnioeuropejskich.
"Tylko polski minister spraw zagranicznych Radek Sikorski wyszedł, jak poinformowano, poza ramy tego, co w takim gronie powinno być dopuszczalne. Miał on otwarcie grozić francuskiemu ministrowi Bernardowi Kouchnerowi oraz jego niemieckiemu koledze Frankowi-Walterowi Steinmeierowi" - twierdzi dziennik.