Sikorski: Polska wcale nie jest na marginesie unijnej dyplomacji
- Polska wcale nie jest na marginesie unijnej dyplomacji - powiedział w sobotę na Cyprze polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Według niego, jest wręcz przeciwnie, wiele krajów nam zazdrości.
08.09.2012 | aktual.: 08.09.2012 20:26
- Proporcjonalnie, jeśli mówimy o liczbie nowych mianowań, jesteśmy grubo ponad przeciętną. Przecież ESDZ (Europejskie Służby Działań Zagranicznych) przejął wielu przedstawicieli unijnych od Komisji Europejskich, więc wśród tych nowych nominacji mamy bardzo dobrą proporcję - powiedział szef polskiej dyplomacji przy okazji nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych krajow UE w cypryjskim Pafos.
Minister odniósł się do lipcowego raportu przygotowanego przez służby Catherine Ashton, stojącej na czele ESDZ; dokument był cytowany na niedawnym seminarium zorganizowanym przez brukselski think tank European Policy Center (EPC) na temat unijnej dyplomacji.
Według Sikorskiego wiele krajów zazdrości nam tego, że w ścisłym kierownictwie Europejskiej Służby Działań Zagranicznych (ESDZ) zastępcą sekretarza generalnego jest dyplomata Maciej Popowski, ponadto mamy czterech ambasadorów, w tym Jana Tombińskiego w tak kluczowym dla Polski miejscu, jakim jest Kijów. Pozostałe przedstawicielstwa dyplomatyczne UE, na których czele stoją Polacy. znajdują się w Jordanii, Korei Południowej i Arabii Saudyjskiej.
W ESDZ, powołanej do życia prawie dwa lata temu przez traktat z Lizbony, by "wzmocnić głos UE w świecie", pracuje obecnie 3,4 tys. ludzi, w tym 918 pracowników merytorycznych. Jednakże według przygotowanego pod koniec lipca przez ESDZ raportu, Polacy stanowią w niej zaledwie 3 proc. ogółu pracowników. W tym mieści się 38 pracowników merytorycznych, z których 9 jest zawodowymi dyplomatami. Dla porównania, w skład tej samej grupy pracowniczej wchodzi: 90 Hiszpanów, 121 Francuzów, 100 Włochów i 63 Belgów.
Według europosła Jacka Saryusza-Wolskiego (PO), który z ramienia PE aktywnie uczestniczył w budowie ESDZ, Polska jest poważnie niedoreprezentowana w unijnej służbie dyplomatycznej, ponieważ instytucja ta nie spełnia kryterium równowagi geograficznej, czyli nie gwarantuje państwom odpowiedniej do ich populacji liczby pracowników.
Gdyby je spełniała, to na 140 przedstawicielstw dyplomatycznych Unii, Polska miałaby zamiast czterech ambasadorów co najmniej 12.