Sikorski: podstawą prawną wysłania wojsk do Afganistanu dekret prezydenta RP z 2001 r.
Podstawą prawną użycia polskiego kontyngentu
w Afganistanie jest postanowienie prezydenta RP z 22 listopada
2001 r. - powiedział w Sejmie minister obrony narodowej
Radosław Sikorski, odpowiadając na pytanie Samoobrony dotyczące
decyzji o zwiększeniu do ok. 1000 żołnierzy i oficerów polskiego
kontyngentu wojskowego w Afganistanie.
Sikorski zaznaczył, że udział polskich wojsk jest związany z prowadzoną w ramach NATO pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych operacją "Trwała Wolność", mającą na celu m.in. zwalczanie terroryzmu.
Podczas niedawnej wizyty w Waszyngtonie szef MON zapowiedział, że Polska znacząco wzmocni swoją obecność w Afganistanie - od lutego służyć tam będzie ponad tysiąc polskich żołnierzy. Obecnie w Afganistanie przebywa stu naszych żołnierzy. Koszty udziału w operacji - jak podał minister - wyniosą "do 300 mln zł".
Informacja o zwiększeniu polskiego kontyngentu wywołała dyskusje wśród polityków Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin i opozycji, a także zarzuty wobec premiera i szefa MON, że podjęli ważną decyzję bez porozumienia z koalicjantami i debaty w Sejmie.
Poseł wnioskodawca Krzysztof Filipek (Samoobrona) stwierdził w czwartek, że minister obrony przekroczył swoje kompetencje, ponieważ może on podejmować jedynie decyzje o wysłaniu żołnierzy za granicę na szkolenia.
Sikorski oświadczył z kolei, że w sprawie wysłania polskich wojsk do Afganistanu obecny rząd realizuje podjęte wcześniej zobowiązania. Dodał, że decyzję o zwiększeniu polskiego kontyngentu podjął popierany przez SLD rząd Marka Belki.
23 sierpnia 2005 r. Rada Ministrów upoważniła ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego do podjęcia wspólnie z ministrem spraw zagranicznych prac związanych z przygotowaniem przewidywanego dalszego udziału naszych sił zbrojnych w operacji Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF)- mówił Sikorski.
Szef MON przypomniał, że w protokole po posiedzeniu rządu napisano: "Planuje się, że w operacji ISAF na terenie Afganistanu zostanie użyty Polski Kontyngent Wojskowy do 1 tys. żołnierzy".
W odpowiedzi na to oświadczenie, były szef MON, obecnie poseł SLD Jerzy Szmajdziński powiedział, że 23 sierpnia 2005 r. rząd Marka Belki przyjął do "akceptującej wiadomości informację ministra obrony narodowej o planowanym zamiarze użycia dowództwa Korpusu Północ-Wschód (polsko-niemiecko-duńskiego) w dowodzeniu operacją NATO w Afganistanie w latach 2007-2008 przez okres pół roku".
To nie była decyzja. To nie był wniosek do prezydenta RP o wysłanie dodatkowej ilości żołnierzy - podkreślił Szmajdziński. Zaznaczył, że chodziło o grupę nie większą niż 700 żołnierzy. Dodał, że "realizacja tego zadania związana była z zakończeniem misji w Iraku z końcem 2005 r.". Szef resortu obrony poinformował, że kwestia zwiększenia kontyngentu była także 13 września tego roku przedmiotem obrad wspólnego posiedzenia sejmowych komisji obrony narodowej i spraw zagranicznych. Przedstawiciele MON i MSZ przedstawili szczegółową informację na temat udziału sił zbrojnych w misjach pokojowych i stabilizacyjnych, w tym perspektywy dalszego zaangażowania w Afganistanie do pułapu ok. 1000 żołnierzy. Połączone komisje przyjęły uchwałę popierającą zaangażowanie sił zbrojnych RP w operacje poza granicami kraju - wyjaśnił.
Zdaniem ministra, "nie jest więc niespodzianką ani sam zamiar powiększenia kontyngentu, ani też jego planowa liczebność".
Wypowiadając się niedawno w sprawie zwiększenia liczebności naszego kontyngentu w Afganistanie nie podejmowałem żadnej decyzji, zaznaczając, że mówię z upoważnienia prezesa Rady Ministrów. Potwierdzałem jedynie polityczną wolę prezydenta RP i prezesa Rady Ministrów o honorowaniu przez Polskę zobowiązań podjętych przez Radę Ministrów w poprzedniej kadencji. Zrobiłem to zresztą na terenie ambasady RP w Waszyngtonie, a więc na suwerennym terenie RP i wobec polskich mediów- zaznaczył.
Dodał, że nastąpiło to na pilną prośbę sekretarza generalnego NATO, "któremu nasze potwierdzenie potrzebne było w wysiłkach na rzecz zmobilizowania innych państw do wysłania dodatkowych sił".
Stawką jest wiarygodność naszego kraju w Sojuszu, który jest opoką, na której budujemy bezpieczeństwo Polski - zaznaczył.
Sikorski podkreślił, że polscy żołnierze jadą do Afganistanu przede wszystkim na prośbę demokratycznie wybranego prezydenta i parlamentu tego kraju. Zaznaczył, że polscy "żołnierze chcą tam jeździć (...) ochotników nam nie brakuje".
Posłowie pytali ministra m.in. o transport do Afganistanu. Zabiegamy o pomoc sojuszników w przerzucie naszych sił, ale pamiętajmy, że to jest misja, za którą sami płacimy - odpowiedział.
My zaczynamy wymachiwać szabelką na całym świecie, a trzeba się zastanowić, jaki jest stan polskiej armii - przekonywał Zygmunt Wrzodak (Narodowe Koło Parlamentarne). Siłą pokoju się nie zbuduje- mówił z kolei Franciszek Stefaniuk (PSL). Zbyszek Zaborowski(SLD) ubolewał zaś, że "w tak ważnej kwestii informacja została podana w Stanach Zjednoczonych". Józef Stępkowski (Samoobrona) pytał, dlaczego "skoro Polska nie jest światowym mocarstwem, ma tak duży udział w misji". Poparcie dla rozszerzenia kontyngentu wyrażali posłowie PiS argumentując, że jest to wywiązanie się z wcześniejszych zobowiązań.
Minister odpierał także zarzuty posłów o braku wcześniejszych informacji o tej decyzji. Informacja była obszerna i częsta (...) ale dopiero teraz przykuło to uwagę mediów - stwierdził.