PolskaSikorski - najbardziej zlustrowany człowiek w Polsce?

Sikorski - najbardziej zlustrowany człowiek w Polsce?

(RadioZet)

Sikorski - najbardziej zlustrowany człowiek w Polsce?
Źródło zdjęć: © RadioZet

07.11.2007 | aktual.: 07.11.2007 12:57

: A gościem Radia ZET jest poseł Radek Sikorski, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry, czy mogę prosić panią redaktor żeby potwierdziła, że mam nos, jak Andrzej Gołota i to jest powód, dla którego wczoraj unikałem trochę telewizji. : No tak, wygląda pan nieszczególnie, powiem szczerze panie ministrze i jeszcze pan oko ma też takie podbite, jak Gołota po którejś walce, już nie pamiętam, po której, bo jedna była tak krótka, że usnęłam i się obudziłam już było po walce. Ale wracając do meritum. Wczoraj Donald Tusk spotkał się z prezydentem Lechem Kaczyńskim, Donald Tusk ma pełne zaufanie do pana, prezydent nie, o co chodzi? : Ja nie wiem, ale jestem zadowolony, bo wydaje mi się, że to po pierwsze mógł być test, minister spraw zagranicznych musi zachować zimną głowę, opanowanie pod stresem, no i ja mam subiektywne wrażenie, że ten test zdałem. A po drugie, czuję się jednym z najlepiej zlustrowanych w tej chwili ludzi w Polsce, bo lustrowała mnie już SB, lustrowało mnie WSI, teraz IV RP i skoro nie
znaleziono nic konkretnego na mnie to musi być, to mi daje dużą satysfakcję. : Ale to nie do końca, bo Michał Kamiński, minister z Kancelarii Prezydenta, powiedział wczoraj: jesteśmy trochę zdziwieni, że Tusk powiedział, że prezydent przedstawił tylko subiektywne opinie, prezydent przedstawił fakty i opinie, które z tymi faktami się łączą. Powiedział również, że Tusk nie mógł dostać wszystkich informacji o Sikorskim, bo część z nich jest ściśle tajna, a dostanie dopiero po tym, jak zostanie powołany na funkcję premiera. : Myślę, że takie dywagacje są nieprofesjonalne z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że nasze media śledzą także ambasady akredytowane w Polsce i jeżeli one do swoich stolic w tej chwili wysyłają depesze, że kandydat na ministra spraw zagranicznych to jest jakiś podejrzany gość to, to nie jest dobre ani dla mnie osobiście, ani nawet dla pana prezydenta, a na pewno też i dla naszego kraju. Po drugie, to jest nie fair wobec obywatela, że tygodniami mówi się o jakiś tajnych, rzekomo bardzo
złych rzeczach, a obywatel nie wie o co chodzi i nie może się do tego ustosunkować. Ja wzywam Michała Kamińskiego, którego przecież znam od lat, żeby powiedział o co chodzi. : A Michał Kamiński nie może, bo to są ściśle tajne rzeczy, skoro prezydent nie może powiedzieć premierowi, przyszłemu premierowi, ponieważ on jeszcze nie ma dostępu do tajnych informacji, więc trudno żeby Michał Kamiński powiedział o tym. : No więc profesjonalna procedura wyglądałaby tak, że powiedziano by to kandydatowi na premiera, czy premierowi w sposób dyskretny, tak aby sprawę można załatwić bez awantury. A to jest nieprofesjonalne i moim zdaniem narusza też pewne prawa obywatelskie. Ja wzywam Michała Kamińskiego, jeżeli jest cokolwiek, proszę to powiedzieć otwartym tekstem wtedy obiecuję dam szansę udowodnienia swoich słów w sądzie. : Pan jest patriotą, czy dla dobra Polski, dla dobra przyszłego rządu, że lepiej zrezygnować? : Ja sam znam najlepiej swoją przeszłość i wiem, że nie ma w niej nic, co mogłoby poważnie zarzucić mi
cokolwiek, jakąkolwiek nielojalność. To jest polityka od początku, bo gdyby to nie była polityka, to przyszliby po mnie panowie w kominiarkach, albo oddano by sprawę do prokuratury, a nie do mediów. Ja chciałem przypomnieć, ja mam nadal najwyższe polskie i natowskie dopuszczenia do tajemnicy państwowej. Mam na poziomie Atomal, Krypto, Cosmic. Gdyby sprawa była poważna to by zaczęto na przykład od cofnięcia mi dostępu do tajemnicy, a nie od takiego medialnego działania. : Czyli nie powie pan Donaldowi Tuskowi dla dobra Polski nie będę ministrem spraw zagranicznych? : Nie, bo jeżeli wszystkie służby tajne i jawne nie znalazły na mnie nic konkretnego, to ja uważam, że to jest dla mnie wysoce nobilitujące. : Szeptał coś panu na ucho wczoraj Donald Tusk, widzieliśmy w sali sejmowej i pewnie pan nie zdradzi o czym to była rozmowa, ale pewnie przekazał to, co mówił prezydent. : No właśnie, ale dyskrecja w dyplomacji jest rzeczą bardzo ważną i ja zamierzam się tego trzymać. : Ale czy ścierpł pan, kiedy pan słyszał
to, co mówił Donald Tusk, chodzi mi o wrażenie, nie? : Zapewniam, że nie. : Nie. W każdym razie, ale wiemy, jakie zastrzeżenia ma do pana premier Jarosław Kaczyński, że ma pan fobię antyamerykańską, że pan ma kompleksy antyamerykańskie, że w sposób nieprofesjonalny żądał pan pieniędzy na dozbrojenie polskiej armii, miliarda dolarów, wiadomo też – podobno – rzucał pan papierami, zdenerwowany pan był, kiedy nie chciano panu tych pieniędzy dać. : To już jakieś kompletne konfabulacje. Ja Stany Zjednoczone, w odróżnieniu od Jarosława Kaczyńskiego, trochę znam. To, że zabiegałem o sprzęt dla Wojska Polskiego to prawda, myślę, że na Sądzie Ostatecznym będzie mi to zapisane jako zasługa. : No tak, ale czy sądzi pan, że Amerykanie, tak pan zdenerwował Amerykanów, że mogli słać noty do premiera, że minister obrony narodowej zachowywał się nieprofesjonalnie? : To, że między państwami wysyła się noty, i to że próbuje się coś uzyskać i to niekoniecznie, oczywiście, że nasi sojusznicy także wolą uzyskać od nas wszystko za
darmo niż musieć za to cokolwiek dać w zamian. To jest oczywiste. Ale ja pobierałem pensję za bronienie interesu polskiego, a nie amerykańskiego. : Ale poskarżyli się na pana Amerykanie premierowi? : Tego nie wykluczam, ale moja lista postulatów była uzgodniona z premierem Marcinkiewiczem, co ten potwierdził w ostatnich dniach i co więcej, dzisiaj jest po części realizowana. Więc chodzi na przykład o samoloty Shadow, chodzi o samoloty transportowe Herkules, jak powiadam, ja jestem ze swojej roli w stosunkach polsko-amerykańskich zadowolony. : No dobrze, ale czy Amerykanie są zadowoleni, czy Amerykanie mogą być również z tego niezadowoleni, że pan twardo stawiał sprawę tarczy antyrakietowej, czy było tak, że premier miał do pana na przykład pretensje w sprawie uprawiania polityki zagranicznej, kiedy pan był ministrem obrony? : Nie, takich sygnałów nie mieliśmy. Ja brałem udział w formułowaniu naszego stanowiska negocjacyjnego i to było stanowisko, które ma na celu podtrzymanie poparcia dla sojuszu
polsko-amerykańskiego, w polskim społeczeństwie. Bo mnie się wydaje, że po Iraku, po Afganistanie, po zakupie samolotów F-16 polskie społeczeństwo oczekuje od Stanów Zjednoczonych jakiegoś dowodu, że to jest dwustronne, że tu są oznaki wzajemności. I oczywiście Stany Zjednoczone wolą otrzymywać kolejne, polskie akty przyjaźni bez wzajemności, to jest rzecz normalna, to jest właśnie, to jest domeną dyplomacji, aby o takich rzeczach, za zamkniętymi drzwiami, w sposób przyjacielski, ale konkretny rozmawiać. Stany Zjednoczone mają trochę inną kulturę polityczną od nas. Też mają takie umiłowanie wolności, praw człowieka, ale jednocześnie łączą to z żyłką do interesu. I tam naprawdę nie jest wstyd targować się i ja to wiem. : Ja wiem, ale teraz pan pojedzie jako minister spraw zagranicznych do Waszyngtonu i będzie pan miał właśnie łatkę tego polityka antyamerykańskiego, to dobrze? : To jest niedorzeczność. Skromność nie pozwala mi powiedzieć z jakich adresów e-mailowych dostałem gratulacje po wyborze,
waszyngtońskich adresów e-mailowych. : Ma pan słabość do generała Dukaczewskiego, chciał pan wysłać gen. Dukaczewskiego do Chin, zgodnie z instrukcją GRU, gdzie się ludzi wyszkolonych przez KGB wysyła do Chin. : Ja tą sprawę konsultowałem z prawnikiem. Niektórzy nasi politycy mają do perfekcji opanowaną sztukę mówienia insynuacjami na samej granicy możliwości zasądzenia ich o zniesławienie. Ja, moje intencje, co do gen. Dukaczewskiego wyjaśniłem w książce „Strefa zdekomunizowana”, ale dziwię się, że ta sprawa ciągle jest, ciągle powraca w mediach. : Miał jechać do Chin? : Tak, to było uzgodnione z premierem Marcinkiewiczem, pan prezydent był przeciw i wtedy zwolniłem generała Dukaczewskiego z Wojska Polskiego. Natomiast wystarczy zadzwonić do gen. Dukaczewskiego, proszę to zrobić i zapytać... : To chodziło o to, że pan miał taką intencję wysłania, a tak jak mówię, instrukcje GRU właśnie mówiły o tym, że ludzi szkolonych przez KGB wysyłało się do Chin i stąd pan się wpisuje w to wszystko. : No to są
skojarzenia kompletnie nieuprawnione i ja uważałem, że ktoś, kto posiadł przez cztery lata sporo tajemnic państwowych powinien być jakoś związany z państwem. I w Pekinie już poprzedni szef WSI był attache wojskowym, ja uważałem, że to jest rozwiązanie do przyjęcia. Pan prezydent się nie zgodził, ja wykonałem polecenie pana prezydenta. Natomiast dziwię się, że dziennikarze nie wykonają jednego telefonu do gen. Dukaczewskiego i go nie zapytają czy ja mu jakieś awanse proponowałem. : Dlaczego prezydent pana tak nie znosi? : Nie wiem czy to prawda, w każdym razie ja będę pracował na życzliwość i na to, aby nasze relacje, w końcu instytucji państwowych, układały się jak najlepiej. : Może pan powinien przeprosić prezydenta za swoje takie frywolne mówienie o tym, że prezydent panu winien jest stówę? : No, to był żarcik, może nie wszyscy rozumieją moje poczucie humoru. Może nie będę powtarzał formuły już znanej, ale apeluję o poczucie humoru. : No tak, ale z dorżnięciem watahy to chyba nie było poczucie humoru. : To
znowu, nie wiem dlaczego niektórzy to wzięli do siebie, to była taka trochę sienkiewiczowska metafora, ja mówiłem, gratulowałem przewodniczącemu Tuskowi zwycięstwa w debacie z premierem, mówiłem, że takim śmiałym manewrem odwrócił bieg bitwy, jeszcze jedna wygrana bitwa, w domyśle debata z prezydentem Kwaśniewskim i będziemy dożynać watahy. : Nie, nie, w domyśle to było PiS, dajmy spokój. : Nie, w domyśle osiągniemy pełne zwycięstwo. Konkurentami Platformy nie był tylko PiS, inni nasi konkurenci nie wzięli tego do siebie, ja nie miałem na myśli... : No nie, jakim konkurentem był LiD, naprawdę? : Ja nie miałem na myśli ani moich kolegów z rządu, ani kolegów z partii, której nigdy nie byłem członkiem. : Czy poda pan do sądu pana Szczygło za to, że określił pana mianem zdrajcy? : Za obelgi ja myślę do sądu jest trudno podać, natomiast każdy wystawia sobie sam świadectwo swojej kultury osobistej. : No dobrze, co pan dzisiaj powie prezydentowi, na koniec naszej rozmowy? : Ja nie jestem umówiony z panem
prezydentem. : Może pan prezydent nas słucha, może ktoś mu powie, co pan powiedział. : Miłego dnia. : I jeszcze coś? : Liczę na bardzo dobrą współpracę dla dobra naszego kraju. : Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Radek Sikorski, poseł Radek Sikorski, przyszły minister spraw zagranicznych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)