ŚwiatSikorski i Westerwelle w ogniu krytyki; "Przykra nauczka"

Sikorski i Westerwelle w ogniu krytyki; "Przykra nauczka"

Białoruskie wybory prezydenckie są "przykrą nauczką" dla Zachodu - komentuje niemiecki dziennik "Financial Times Deutschland". Gazeta krytycznie ocenia też wspólną wizytę szefów dyplomacji Polski i Niemiec w Mińsku na kilka tygodni przed wyborami. UE powinna jak najszybciej ponownie wprowadzić w życie sankcje wobec prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki i jego popleczników, zawieszone w zeszłym roku - ocenia niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Sikorski i Westerwelle w ogniu krytyki; "Przykra nauczka"
Źródło zdjęć: © PAP

21.12.2010 | aktual.: 21.12.2010 14:34

Według dziennika Niemcy i partnerzy w UE myśleli, że "trochę pogodnej dyplomacji" pomoże zmienić Białoruś. "Zupełnie niewzruszony Łukaszenka otworzył im oczy. Rozczarowanie i oburzenie z tego powodu jest albo naiwne, albo zakłamane" - pisze "FTD".

Jak przypomina dziennik, "przed sześcioma tygodniami niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle oraz jego polski kolega Radosław Sikorski pojechali do Mińska, by nalegać na uczciwy przebieg wyborów oraz zabiegać o zbliżenie Białorusi z Zachodem. Społeczeństwo zobaczyło jednak w telewizji państwowej niewiele więcej niż przyjazne uściski dłoni, które podniosły ocenę Łukaszenki".

"Oczywiście jest słuszne, że Zachód próbuje zachęcać do demokratycznych reform. Możliwości UE wpływania na Łukaszenkę są jednak bardzo ograniczone. Dlatego należało też dokładnie przemyśleć, czy tego rodzaju wysokiej rangi wizyta ma szanse na powodzenie. W końcu po raz pierwszy od 15 lat niemiecki minister spraw zagranicznych zaszczycił białoruskiego prezydenta. Autorytarne reżimy wiedzą, jak wykorzystać tego rodzaju ważną wizytę z Zachodu" - ocenia niemiecki dziennik.

Zdaniem komentatora gazety, wydaje się, że "przede wszystkim Niemcy i Polska zbyt pośpiesznie zareagowały, gdy w minionych miesiącach pogorszył się ton pomiędzy Mińskiem a jego sojusznikami w Moskwie". "Najwyraźniej Westerwelle i jego kolega uznali to za wskazówkę, że także rosyjskim przywódcom zależy na tym, by na Białorusi zapanowały demokratyczne warunki i razem z Zachodem będą wywierać na to presję. W sporze między Mińskiem a Moskwą chodziło jednak o ceny ropy i unię celną. Rosja ma jasne imperialne interesy na Białorusi. Budowa demokracji na pewno do nich nie należy" - pisze "FTD".

Według gazety, "każda nadzieja, że Łukaszenka pozwoli na demokratyczną wiosnę, jest nonsensem". "Unia powinna utrzymać sankcje wobec Mińska i ograniczyć kontakty (...) Protesty w Mińsku pokazują jednak, że istnieje tam niestrudzone, rozwijające się społeczeństwo obywatelskie. Im więcej wsparcia otrzyma poprzez stypendia, programy wymiany i podobne działania, tym bardziej prawdopodobna jest szansa na zmianę na Białorusi" - dodaje "Financial Times Deutschland".

"Sankcje UE wobec Łukaszenki - jak najszybciej"

UE powinna jak najszybciej ponownie wprowadzić w życie sankcje wobec prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki i jego popleczników, zawieszone w zeszłym roku - ocenia we wtorek niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

"Już od szesnastu lat Alaksandr Łukaszenka jest u władzy - i teraz nastąpią kolejne cztery lata. Biedna Białoruś!" - pisze "FAZ", komentując sytuację po niedzielnych wyborach prezydenckich w tym kraju.

Gazeta dodaje, że nikt nie oczekiwał, iż "ostatni dyktator Europy" tym razem przegra wybory. "Po prostu zbyt dobrze funkcjonuje system jego panowania, który ogranicza wolność słowa i zastrasza opozycję polityczną groźbami oraz prześladowaniami. Jednak w stolicach zachodnich krajów sąsiedzkich panowała pewna, choć trudna do uzasadnienia, nadzieja, że tym razem nie odbędzie się to w sposób tak ewidentnie niedemokratyczny, jak w przypadku poprzednich wyborów. Właśnie dlatego, że Łukaszenka pewnie siedzi w siodle, a opozycja polityczna, która wystawiła dziewięciu kandydatów, jest beznadziejnie podzielona, nie zaryzykowałby wiele, pozwalając tym razem na demokratyczne reguły" - pisze "FAZ".

Dodaje, że choć w trakcie kampanii wyborczej zachowano pewne pozory, to teraz "reżim pokazuje swoją prawdziwą twarz". "Znów kandydaci na prezydenta, na których podobno nikt nie głosował, zostali pobici na ulicach i uwięzieni. To dowód, że z tym człowiekiem, który najwidoczniej bardziej obawia się o utrzymanie władzy, niż się do tego przyznaje, nie dojdzie do reform" - dodaje "FAZ".

"FAZ" wskazuje, że UE próbowała "uchylić drzwi" dla przeprowadzenia przez Łukaszenkę politycznych zmian w sposób, który pozwoliłby mu zachować twarz. "Zachodni politycy, w tym niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle i szef Urzędu Kanclerskiego Ronald Pofalla złożyli mu niedawno wizyty" - przypomina dziennik. "Wszystko na próżno. Trudno powiedzieć, jak sprawy z Białorusią potoczą się dalej - ocenia dziennik. - Ale nałożone w 2006 r. na Łukaszenkę i popleczników jego reżimu sankcje, które zawieszono w zeszłym roku, należy jak najszybciej znów wprowadzić w życie".

Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że zatrzymanie przez reżim w Mińsku niemal wszystkich opozycyjnych kandydatów na prezydenta "słusznie oburza Zachód i blokuje drogę ku nowej erze". "Białoruś nie jest jeszcze tak daleko. UE musi uzależnić pomoc finansową czy ułatwienia wizowe od ostrych warunków, także reform politycznych, które obecne były w miniaturowym formacie podczas kampanii wyborczej i telewizyjnych wystąpień rywali Łukaszenki. Berlin czy Bruksela nie mogą ufnie zabiegać o względy Mińska. Lecz mimo to Białoruś to nie Korea Północna, ale kraj na punkcie stycznym Europy. Jego ludność chce stabilności, a jednocześnie pragnie wolności, chce zostawić w tyle strach" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)