Sienkiewicz kazał podpalić budkę przed ambasadą Rosji? Szef CBA: bzdura. Gmyz jedzie do prokuratury
Były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz kazał podpalić budkę przed ambasadą Rosji - sugeruje szef CBA Paweł Wojtunik w rozmowie z ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską na nagraniu rozmowy podsłuchanej w 2014 roku w restauracji Sowa i Przyjaciele w Warszawie, do którego dotarł tygodnik "Do Rzeczy". Wojtunik, komentując taśmy, stwierdził: "to bzdura i absurd". Według rzecznika CBA "nieprzypadkowy termin ukazania się artykułu", wskazuje na "próbę uwikłania CBA w bieżące wydarzenia polityczne". Dziennikarz "Do Rzeczy", Cezary Gmyz, w rozmowie z Wirtualną Polską oznajmił, że jest umówiony w prokuraturze w sprawie przekazania nagrania z rozmowy.
18.05.2015 | aktual.: 19.05.2015 07:52
Źródło nagrania: "Do Rzeczy"/TV Republika
Chodzi o incydent z listopada 2013 roku, kiedy podczas Marszu Niepodległości doszło do podpalenia budki strażnika, stojącej przed ambasadą Rosji.
Od razu pojawiły się sugestie, że komuś zależało na sprowokowaniu zamieszek. Pytano m.in. dlaczego policja i warszawscy urzędnicy zgodzili się na trasę przemarszu przebiegającą tuż obok rosyjskiej ambasady.
Kilkanaście dni po zdarzeniu rosyjscy dyplomaci opublikowali na swojej stronie internetowej dwa filmy ze scenami rozgrywającymi się przed placówką oraz interwencją policji.
"Nie wierzę, że minister mówi o podpalaniu budki"
Do publikacji tygodnika "Do rzeczy" odniosła się na antenie TVN24 Małgorzata Kidawa-Błońska, która oznajmiła, że "cały opublikowany zapis rozmowy brzmi jak bełkot". - Nie wierzę, że minister mówi rzeczy o podpalaniu jakiejś budki przy ambasadzie. Powinien do tego odnieść się Paweł Wojtunik, bo te taśmy najbardziej uderzają w niego - powiedziała rzeczniczka rządu. - Niech prokuratura się do tego odniesie. Jeżeli jest w posiadaniu taśm, to od niej powinniśmy się dowiadywać, jak postępuje śledztwo - zaapelowała.
Zdaniem Kidawy-Błońskiej trzeba sprawdzić, "czy na taśmach jest coś, co jest wykroczeniem". - Jeśli nie, trzeba zakończyć sprawę - stwierdziła.
"Jadę do prokuratury"
Cezary Gmyz, współpracujący z tygodnikiem "Do Rzeczy" w rozmowie z WP stwierdził, że prokuratura wysunęła żądanie wydania nagrania. - Jadę do prokuratury i przekażę to nagranie - dodaje dziennikarz.
- Dokonaliśmy wstępnej analizy tego, co otrzymaliśmy. Wszystko wskazuje na to, że nagranie jest integralne i bez cięć. Myśmy absolutnie żadnych manipulacji wypowiedzi pana Wojtunika nie dokonywali. Są to słowa dosłownie spisane z taśmy - ocenił Gmyz.
"To bzdura i absurd"
Innego zdania jest Paweł Wojtunik, który w rozmowie z Radiem ZET ostro skomentował opublikowane nagranie rozmowy z wicepremier Elżbietą Bieńkowską. - To bzdura i absurd. Nie można wyciągać wniosków na podstawie zlepionych czy pociętych i niekompletnych wypowiedzi - mówił Radiu ZET Wojtunik.
Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy CBA, wydał w tej sprawie oświadczenie. - "Sugerowanie jakoby Paweł Wojtunik powiedział, że policja na zlecenie ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza miała podpalić budkę przy ambasadzie jest niedorzecznością, nadużyciem, twierdzeniem nieprawdziwym i sprawia wrażenie celowej manipulacji. Nieprzypadkowy według mnie termin ukazania się tego artykułu odczytuję jako próbę uwikłania CBA w bieżące wydarzenia polityczne. Stanowczo oświadczam, że Paweł Wojtunik nigdy nie twierdził by ktokolwiek, a tym bardziej urzędujący minister wydawał polecenia celowego podpalania budki. Niedorzecznością i absurdem jest powielania tak wierutnych bzdur" - poinformował rzecznik prasowy CBA.
Główny oskarżony, Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Radiem ZET stwierdził, że jest to "absurd i bzdura". - Za chwilę się dowiem, że czarną wołgą porywam dzieci. Szkoda, że nie ma ikonografiki, jak tam idę z hubą i krzesiwem - dodał były szef MSW.
W tygodniku "Do Rzeczy" Cezary Gmyz zacytował rozmowę wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika, w którym omawiają zachowanie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Oto fragment z tygodnika:
"Paweł Wojtunik: - Znaczy Bartek ma ze mną taki problem, że Bartek się nauczył zarządzać wszystkim przez telefon. Nawet jak siedzieliśmy na tej trybunie, to szef BOR-u do niego telefonem, czy śmigłowiec nie może dalej latać. No ja pierniczę. No to minister. Jak on do mnie zadzwonił, czy może śmigłowiec dalej latać czy nie. Jakbym go pierdyknął telefonem.
Elżbieta Bieńkowska: ha, ha, naprawdę?
PW: Stołeczny dostaje telefon, żebyśmy...
E.B.: Ale jaja, ale jaja, ale jaja.
PW.: Widzisz, ale facet nauczył ich, że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką...wiesz z takiego...
E.B.: Taką koncepcję, tak, tak."