PolskaSiemiątkowski zeznawał ws. laboratorium osocza

Siemiątkowski zeznawał ws. laboratorium osocza

Poseł Zbigniew Siemiątkowski, były szef Agencji Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa, zeznawał w tarnobrzeskiej prokuraturze okręgowej jako świadek w sprawie dotyczącej nieukończonej budowy Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu (Podkarpackie).

30.03.2005 | aktual.: 30.03.2005 15:54

Rzecznik tamtejszej prokuratury, Edward Podsiadły odmówił jednak - zasłaniając się dobrem sprawy - podania szczegółów zeznań Siemiątkowskiego. Z tego samego powodu nie ujawniano także terminu przesłuchania świadka w prokuraturze.

Jak nieoficjalnie dowiedziała się Polska Agencja Prasowa ze źródeł zbliżonych do wymiaru sprawiedliwości, Siemiątkowski zaprzeczył (podobnie jak poprzedni świadkowie - Marek Ungier, Marek Wagner i Marek Siwiec - nieoficjalne informacje z tych samych źródeł), by były naciski ze strony otoczenia prezydenta, aby "ukryć" aferę związaną z LFO.

O takich naciskach miał mówić podczas przesłuchania w grudniu ub. roku w tarnobrzeskiej prokuraturze Mariusz Łapiński, były minister zdrowia w rządzie Leszka Millera, a obecnie poseł niezrzeszony. PAP dowiedziała się wówczas o tym nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do prokuratury.

Podsiadły poinformował, że śledztwo w sprawie LFO jest już w fazie końcowej. Prokuratura czeka jeszcze na zatrzymanie głównego podejrzanego w sprawie, pomysłodawcy przedsięwzięcia, założyciela i prezesa spółki Zygmunta N., który przebywa obecnie w Wielkiej Brytanii i nie stawia się na wezwania prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie.

W związku z tym prokuratura wnioskowała o wydanie europejskiego nakazu aresztowania. W styczniu br. tarnobrzeski sąd okręgowy wydał taki nakaz. Prokuratura chce zarzucić N. wyłudzenie 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenie 8 milionów dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach.

Rzecznik prokuratury poinformował, że Siemiątkowski był jednym z ostatnich świadków w śledztwie dotyczącym LFO. W marcu jako świadkowie w sprawie LFO zeznawali też m.in.: Marek Siwiec (eurodeputowany SLD, a wcześniej szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego), poseł Marek Wagner i były szef gabinetu prezydenta Marek Ungier. Konieczność wezwania tych świadków do prokuratury pojawiła się po przesłuchaniu jako świadka posła Łapińskiego.

Innym podejrzanym w sprawie LFO jest Włodzimierz W. Jemu postawiono zarzut pomocy w przywłaszczeniu mienia spółki głównemu podejrzanemu w tej aferze, na łączną kwotę blisko 8 mln zł. Jest on także podejrzany, jako jeden z udziałowców spółki, o fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu i zgromadzenia wspólników oraz o uszczuplenie kwot na zaspokojenie wierzycieli spółki, czyli banków, przez przeniesienie udziałów spółki na innych, zagranicznych udziałowców.

Zarzuty w sprawie LFO prokuratura postawiła też Wiesławowi Kaczmarkowi. W listopadzie ub. roku sam zrzekł się on immunitetu poselskiego. 14 stycznia tego roku tarnobrzeska prokuratura postawiła mu zarzut, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji.

Spółka LFO, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 roku na budowę fabryki ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał zaś ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza.

Z 32 mln dolarów pożyczki spółka wykorzystała 21 milionów. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Bank wezwał rząd do zapłaty 14,3 miliona dolarów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)