Siedem razy bez prawa jazdy. Polityk PiS usłyszy wyrok
Policja siedem razy złapała Arkadiusza Sz., gdy prowadził bez prawa jazdy - podaje "Gazeta Wyborcza". Prokuratura wnioskowała jednak o umorzenie postępowania, tłumacząc, że społeczna szkodliwość czynu jest niewielka. Sąd ten wniosek odrzucił.
Sprawa zaczęła się 26 stycznia, gdy polityka PiS Arkadiusza Sz. kontrolowali policjanci z Nysy, bo zaparkował zbyt blisko pasów. Okazało się, że nie ma prawa jazdy, które zabrano mu 12 lat wcześniej. W piątek przed sądem rejonowym w Nysie odbyło się posiedzenie w jego sprawie.
"Niewielka szkodliwość"
Oskarżony nie pojawił się w sądzie, jednak, jak twierdzi "Gazeta Wyborcza", polityka wziął w obronę nie tylko jego adwokat, ale również prokurator. Marek Śledziona miał podkreślać, że oskarżony od 2015 r. nie był notowany przez policję, nie spowodował żadnego wypadku, co oznaczać ma, że od tego czasu nie siadał często za kierownicą.
Śledziona twierdził, że dlatego w przypadku Arkadiusza Sz. szkodliwa społeczność czynu jest niewielka. - Oskarżony nie był nigdy karany, działa społecznie, cieszy się dobrą opinią. Jeśli damy mu szansę, będzie przestrzegał porządku prawnego - mówił.
Dwanaście lat bez prawa jazdy
Podczas śledztwa ustalono jednak, że polityk nie ma prawa jazdy od 12 lat. Do pracy miał notorycznie dojeżdżać samochodem, a od 1997 roku popełnił łącznie za 36 wykroczeń drogowych. Między 2007 a 2015 rokiem 7 razy łapano go bez prawa jazdy.
Prokuratura skierowała do sądu wiosek o warunkowe umorzenie postępowania, domagała się rocznego zakazu prowadzenia pojazdów, wpłaty 10 tysięcy złotych na fundusz postpenitencjarny, opłacenia kosztów procesu i wyznaczenia dwuletniego okresu próby.
Sąd jednak odrzucił ten wniosek, oceniając, że na obecnym etapie postępowania jest on nieuzasadniony. Arkadiusz Sz. ma usłyszeć wyrok. Kolejną rozprawę wyznaczono na listopad.
Źródło: Gazeta Wyborcza/nto.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl