Sfingowany napad, prawdziwy wyrok
Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na
cztery lata skazał białostocki Sąd Rejonowy 24-letnią byłą kasjerkę za udział w sfingowanym napadzie na agencję bankową, w której pracowała.
09.06.2003 | aktual.: 09.06.2003 10:52
Trzech pozostałych oskarżonych w tej sprawie, dwóch mężczyzn, którzy przyszli po pieniądze oraz pomysłodawcę przestępstwa (oskarżonego też o ułatwianie prostytucji i handel narkotykami) skazano na 3 i 4 lata więzienia. Wyroki nie są prawomocne.
Napad został zgłoszony 2 kwietnia 2002 roku. Jak relacjonowała wówczas młoda kasjerka, która zgłosiła napad, do agencji mieszczącej się obok komendy miejskiej policji weszło dwóch młodych, niezamaskowanych mężczyzn. Mieli sterroryzować ją pistoletem i zabrali pieniądze.
Zakładając prawdziwość zeznań kasjerki, policjanci podkreślali wtedy, że właściciel agencji zlekceważył środki bezpieczeństwa stosowane w takich placówkach, bo w agencji nie było nawet alarmu uruchamianego niepostrzeżenie przez kasjerkę.
Jednym z poważniejszych tropów śledztwa było sfingowanie napadu. Kasjerka konsekwentnie zeznawała jednak, że została napadnięta. Zmieniła zeznania dopiero wtedy, gdy po pół roku od zdarzenia trafiła do aresztu.
Zapewniała, że nie dostała za pomoc w przestępstwie żadnych pieniędzy. Przyznała też, że gdy doszło do przestępstwa, była pod wpływem amfetaminy.
Zawieszając jej wykonanie kary, sąd wziął pod uwagę m.in. dobrą wcześniejszą opinię z miejsca pracy i niekaralność. Zwrócił też uwagę, że w postępowaniu przygotowawczym ujawniła okoliczności zdarzenia i udział w nim pozostałych sprawców.