Serbowie zbojkotowali kosowskie wybory
Uczciwe, równe i wolne, ale skutecznie
zbojkotowane przez mniejszość serbską - tak sobotnie wybory w
Kosowie skomentował eurodeputowany Jacek Protasiewicz,
który uczestniczył w misji obserwatorskiej PE.
24.10.2004 | aktual.: 24.10.2004 16:32
Według wstępnych wyników sobotnich wyborów do lokalnego parlamentu w Kosowie, administrowanej przez ONZ prowincji Serbii, najlepszy wynik - 47% głosów - uzyskał Demokratyczny Związek Kosowa (DSK) obecnego prezydenta Ibrahima Rugovy. Główny rywal DSK Demokratyczna Partia Kosowa (DPK), której przywódcą jest Hashim Thaci, uzyskała 27% głosów.
Pod względem organizacyjnym te wybory odbyły się bez zastrzeżeń. Porażka polega na tym, że mniejszość serbska skutecznie je zbojkotowała i nie chce firmować układu politycznego, który te wybory wyłonią - powiedział Protasiewicz (PO, Europejska Partia Ludowa).
Wstępne wyniki mówią, że spośród liczącej 80 tys. osób serbskiej społeczności Kosowa, w wyborach wzięło udział zaledwie 600 osób. Bojkotując wybory, Serbowie odpowiedzieli na apel premiera Serbii Vojislava Kosztunicy.
Protasiewicz jest członkiem sześcioosobowej delegacji PE, która do niedzieli przebywa w Kosowie. W dniu wyborów Protasiewicz wysłany został na północ prowincji, w rejon Kosovskiej Mitrovicy. W niektórych punktach wyborczych w części zamieszkałej przez ludność serbską, w ciągu całego dnia pojawiło się pięciu głosujących - relacjonował Protasiewicz. Według niego, "to droga donikąd", bo zgodnie z rezolucją ONZ, już w przyszłym roku rozpoczną się rozmowy na temat statusu Kosowa. Serbowie wykluczają się tym samym z wpływu na losy Kosowa.
Według Protasiewicza, kosowscy Albańczycy, którzy stanowią 90% mieszkańców prowincji, traktują wyniki wyborów jako początek drogi do niepodległości Kosowa.
W trakcie spotkań z przedstawicielami partii politycznych eurodeputowani usłyszeli od swoich rozmówców, że mają oni nadzieję na uzyskanie niepodległości Kosowa już w grudniu 2005 roku oraz na wejście do Unii Europejskiej w roku 2009.
Wielu obserwatorów uważa jednak, że niepodległościowe i europejskie aspiracje kosowskich Albańczyków powinny być poprzedzone rozliczeniem się z przeszłością wojenną Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UCK) przed haskim Trybunałem ds. Zbrodni Wojennych w dawnej Jugosławii.
Inga Czerny