Serbia. Strzały i pożar przed parlamentem
Na terenie miasteczka namiotowego zwolenników władz, rozstawionego przed parlamentem Serbii, w środę słychać było strzały, po których kilka namiotów stanęło w ogniu – wynika z nagrań opublikowanych przez serbskich deputowanych. Media poinformowały o jednej osobie rannej oraz o zatrzymaniu mężczyzny podejrzanego o udział w zdarzeniu.
Deputowana opozycyjnej Partii Wolności i Sprawiedliwości Marinika Tepić napisała na platformie X, że "ktoś oddał strzał z broni palnej, a następnie podpalił namioty". Na nagraniu widać interwencję policji oraz mężczyznę wychodzącego z płonącego namiotu. Inny deputowany tej samej partii, Pedja Mitrović, opublikował z kolei materiał wideo, na którym widać moment zatrzymania napastnika przez grupę funkcjonariuszy.
Jak podały serbskie media, zatrzymany to 70-letni mężczyzna, który oddał strzały, podpalił namioty i wrzucił do ognia garść nabojów. Ministerstwo spraw wewnętrznych przekazało, że sprawa jest obecnie badana.
Tłumy przed Luwrem. Cztery dni po kradzieży muzeum otwiera się ponownie
Agencja FoNet poinformowała, że służby ratunkowe otrzymały od policji zgłoszenie o eksplozji butli z gazem przed parlamentem. Na miejscu znaleziono mężczyznę z raną postrzałową. Rzeczniczka służb ratunkowych Ivana Stefanović podała, że ranny to 57-letni mężczyzna, a jego stan jest stabilny.
Jak przekazała telewizja RTS, do gaszenia pożaru, który wybuchł krótko po godzinie 10, skierowano siedem wozów strażackich. Przyczyna pożaru nie została dotąd ustalona.
"Studenci, którzy chcą się uczyć"
Miasteczko namiotowe, znane jako "Ćaciland", powstało na przełomie 2024 i 2025 roku z inicjatywy studentów sprzeciwiających się blokowaniu wydziałów uczelni przez kolegów organizujących antyrządowe protesty. "Studenci, którzy chcą się uczyć" – jak sami siebie określają – wielokrotnie deklarowali poparcie dla władz Serbii i krytykowali demonstracje odbywające się w kraju od roku.
Teren wokół namiotów jest ogrodzony metalowym płotem i całodobowo strzeżony przez policję.
1 listopada minie rok od zawalenia się części dachu dworca kolejowego w Nowym Sadzie, w wyniku którego zginęło łącznie 16 osób (jedna z ofiar zmarła po kilku miesiącach w szpitalu). Od tamtej tragedii w Serbii trwają masowe protesty antyrządowe. Ich uczestnicy twierdzą, że do katastrofy doprowadziły korupcja i zaniedbania władz. Studenci – organizatorzy większości demonstracji – zapowiedzieli kolejny protest 1 listopada w Nowym Sadzie.
Domagają się oni przedterminowych wyborów parlamentarnych, które – ich zdaniem – mogłyby złagodzić kryzys społeczno-polityczny w kraju. Serbski rząd oraz prezydent odrzucili te żądania.