Senyszyn: to skandal, że tchórze z SLD mnie oceniają
Eurowybory podzieliły polityków, głównie tych z lewicy. Joanna Senyszyn nie kryje, że podczas kampanii przekonała się, jakie jest prawdziwe oblicze Wojciecha Olejniczaka, który był jeszcze do niedawna liderem SLD. Posłanka nie może darować, że Olejniczak obiecał jej przed wyborami poparcie, a potem, jeżdżąc po Małopolsce, przekonywał wyborców do głosowania na swojego kumpla - Andrzeja Szejnę.
22.06.2009 | aktual.: 22.06.2009 14:31
Jeszcze rok temu Joanna Senyszyn nie szczędziła miłych słów pod adresem Wojciecha Olejniczaka, który przegrał w wyborach na szefa partii. Ostro krytykowała wtedy Napieralskiego, którego złośliwie porównywała nawet do szamponu trzy w jednym. Ostatnio jednak zmieniła swoje poglądy, a "Dziennik" pisze wprost, że porzuciła Olejniczaka dla Napieralskiego.
Gazeta powołuje się na anonimowego polityka SLD, według którego Senyszyn jest narzędziem, którym Napieralski chce się pozbyć konkurencji. Jak dodaje informator, sama Senyszyn jest małostkowa i opluwa wszystkich na zlecenie.
Co na to sama zainteresowana? - To skandaliczne, że na mój temat wypowiadają się eselowscy tchórze, którzy nie mają odwagi podać swojego nazwiska - oburza się w rozmowie z Wirtualną Polską posłanka, która zdobyła mandat europosła.
Senyszyn twierdzi, że wcale nie jest tak, że zmienia swoje poglądy i faworytów politycznych jak rękawiczki. - Krytykuję wszystkich, którzy moim zdaniem na to zasługują. Krytykowałam Millera, Kwaśniewskiego, Belkę, Napieralskiego, Olejniczaka, Oleksego, Janika i każdego innego, którego działanie uważałam za niewłaściwe i niezgodne z interesem partii - podkreśla posłanka.
Jako dowód na to, że nie uprzedza się do partyjnych kolegów, podaje Aleksandra Kwaśniewskiego. - Kiedyś miałam mu za złe, że zapowiedział niepodpisanie ustawy liberalizującej przerywanie ciąży, której projekt był mojego autorstwa. Negatywnie oceniłam jego postępowanie, bo skrytykował dokument nie znając nawet jego treści. Potrafiłam go jednak również chwalić, gdy na prośbę moją i obrońców zwierząt zawetował ustawę o doświadczeniach na zwierzętach. Te dwie sytuacje pokazują, że nie krytykuję ludzi, ale wyłącznie ich posunięcia - akcentuje.
Posłanka opowiada jednocześnie, jak jej "uczucia" do Olejniczaka ewoluowały i dlaczego ostatecznie zmieniła o nim zdanie. - Wybory parlamentarne w 2007 roku pokazały, że Olejniczak jest bardzo dobrze postrzegany przez obywateli, uznałam, że będzie lepiej zachować go na stanowisku przewodniczącego partii. Wówczas udzieliłam mu wsparcia i byłam za jego kandydaturą w ubiegłorocznych wyborach na szefa partii. Nie oznacza to jednak, że krytykowałam Napieralskiego, bo jeśli chodzi o poglądy polityczne, zawsze były mi bliższe niż Wojciecha - podkreśla Senyszyn.
Kiedy w wyborach wewnątrzpartyjnych członkowie sojuszu oddali ster w ręce Napieralskiego, Senyszyn zaczęła powoli odsuwać się od Olejniczaka, ale, jak zapewnia, krytykowała obu polityków. - Uważałam, że jeden nie był przygotowany na sukces, a drugi na porażkę. Nie podobało mi się też ciągłe nieporozumienia między nimi, bo osłabiały partię i obniżały notowania sojuszu - mówi posłanka.
Joanna Senyszyn dodaje, że czarę goryczy przelały ostatnie wybory do europarlamentu. - Podczas kampanii przekonałam się, jak Wojtek jest nielojalny. W tajemnicy przed małopolskim SLD i innymi kandydatami z listy przyjeżdżała jako szef klubu i zamiast promować całą naszą listę, lansował swojego kolegę - Szejnę - irytuje się posłanka. Jak jednak dodaje, to nie pierwsze takie zagranie Olejniczaka. - Już jakiś czas temu przekonałam się, że nie liczy się posłami i podejmuje bez wiedzy klubu niekorzystne dla partii decyzje. Nie kierował się interesem partii, ale wyłącznie swoim "widzimisię" - mówi posłanka.
Czy Napieralski może zatem liczyć na stałe poparcie zmiennej posłanki? Według anonimowego informatora "Dziennika" z Napieralskim będzie tak samo jak z Olejniczakiem, gdy jego pozycja osłabnie. Co na to posłanka? - Każdemu należy się kredyt zaufania, więc dałam go Grzegorzowi. Jeśli jednak uznam, że krytyka mu się należy, nie będę milczeć. Cenię go jednak za to, że zdecydował się umieścić mnie na małopolskiej liście do PE. W ten sposób pokazał, że rozumie jakiej lewicy ludzie potrzebują - podsumowuje posłanka.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska