Senselierka Marta Siembab: Amerykanie mają odmienne od europejskiego podejście do zapachu
Czy zastanawiałeś się kiedyś jak pachnie władza? Jedyna w Polsce senselierka, czyli ekspert od zapachów, opowiada w "Polsce The Times", czy doradza polskim politykom i jak pachnie prezydent USA Barack Obama.
14.06.2013 | aktual.: 14.06.2013 09:56
Senselierka Marta Siembab mówi, że politycy, a także wszyscy ci, dla których istotny jest wizerunek, nie powinni zaniedbywać kwestii zapachu. Jej zdaniem szyty na zamówienie garnitur traci swój blask, jeśli noszący go mężczyzna pachnie perfumami, których używa połowa kolegów z biura.
Dopytywana, jak pachnie władza i czy patrząc na przykład na Baracka Obamę, jest w stanie wyobrazić sobie, jaki zapach roztacza jeden z najpotężniejszych ludzi świata, odpowiada, że władza jako pojęcie nierozerwalnie wiąże się z archetypem męskości - zdecydowaniem i siłą. Z zapachem mężczyzny od wieków kojarzą się: tytoń, skóra, drzewo cedrowe, żywice.
Odnosząc się bezpośrednio do Baracka Obamy, mówi, że Amerykaninie mają bardzo odmienne od europejskiego podejście do zapachu: muszą pachnieć czysto. - Zgadywałabym, że prezydent USA pachnie raczej lekkimi, drzewnymi perfumami z nutą morską i białym piżmem niż gęstym tytoniowym dymem - mówi Siembab.
Senselierka zaznacza, że gdyby miała zrobić prezydentowi USA osobisty prezent, widziałaby go w zapachu z nutami świeżej figi dla efektu zaskoczenia, kolendrą dla odrobiny zmysłowej szorstkości i intensywną pieprzną bazą z drzewa sandałowego i cedru.