Sensacyjne nagranie "Super Expressu": policja bije posła Wiplera. Funkcjonariusz: przekroczyli prawo
To nie Przemysław Wipler zaatakował policję - sugeruje "SE". Tabloid dotarł do nagrań z monitoringu i je opublikował. Na filmie sprzed roku widać, że to funkcjonariusze okładają pałkami mężczyznę, którym ma być właśnie poseł. - To przekroczenie uprawnień i przestępstwo – ocenia w rozmowie z WP.PL warszawski policjant, który chce pozostać anonimowy. Oficjalnie – policja nie komentuje i odsyła do prokuratury.
06.11.2014 | aktual.: 06.11.2014 10:26
Na nagraniu widać, że poseł podchodzi do radiowozu. Tam zostaje zaatakowany gazem w twarz. Odchodzi na chodnik. Ale to jeszcze nie koniec. Za chwilę przychodzą do niego policjant i policjantka. Mężczyznę leżącego na ziemi, funkcjonariusz dociska swoim ciężarem do chodnika. W tym czasie policjantka bije go pałką.
Rzecznik KSP Marcin Mrozek na antenie TVN24 zapowiedział dziś rano, że policja nie będzie się wypowiadać na ten temat, gdyż jest stroną w sprawie. Wcześniej funkcjonariusze przekonywali, że to Wipler zaatakował policjantów, a jednemu z nich miał nawet rozedrzeć mundur.
Choć rzecznicy policji nabrali wody w usta, udało nam się porozmawiać z jednym ze stołecznych policjantów. Nie krył zdziwienia ujawnionym nagraniem monitoringu. - To przekroczenie uprawnień i przestępstwo - komentuje zachowanie policjantów. I dodaje, że "policjant nigdy nie ma prawa wykonywać takich czynności", jakich dopuścili się funkcjonariusze podczas zajścia z posłem.
- Bez względu na okoliczności, policjanci nie powinni zadawać ciosów. Mogą jedynie stosować siłę w postaci chwytów obezwładniających - tłumaczy.
Policjant ma jednak pewne wątpliwości odnośnie monitoringu, do którego dotarł "SE". I przypomina, że materiały z kamer przemysłowych były analizowane w sądzie. Dokładnie chodziło o nagranie z kilkunastu kamer, które miały zarejestrować Wiplera w okolicy zajścia. W sumie było to ponad siedem godzin filmów.
- W materiale "SE" widać, że są to połączone nagrania z przynajmniej dwóch kamer. Skoro był monitoring z innych pubów, okolicy, dlaczego to (zajście z Wiplerem) nie wyszło na tamtych nagraniach (zgromadzonych w ramach śledztwa - przyp. red.)? - zastanawia się policjant. I uważa, że nowe nagranie należy porównać z tymi, które wcześniej zostały zebrane. - Najważniejszym zadaniem będzie sprawdzenie, czy nagranie jest autentyczne, czy może to podróbka - mówi.
Funkcjonariusz ma też inne wątpliwości. - Czy w momencie interwencji policjanci wiedzieli, że ten mężczyzna jest posłem? I po co Wipler podszedł do już interweniujących policjantów? Dlaczego interwencja wobec pijanego, stojącego przy znaku drogowym, skończyła się na chodniku z Wiplerem? Tylko porównanie dostępnych nagrań z zebranymi dowodami da nam lepszy obraz całej tej sytuacji - podkreśla. Uważa również, że opublikowany film pokazuje wybiórcze sceny i może być "próbą manipulacji".
Policjant pytany, skąd takie nieprzewidywalne i wręcz agresywne działanie funkcjonariuszy z patrolu, upatruje przyczynę w stresie. - Pracujemy w stresie. Podejmując interwencję wobec jednej osoby, funkcjonariusze mogli obawiać się niepodziewanego działania ze strony innych osób - tłumaczy wskazując, że ul. Mazowiecka wieczorami roi się od pijanych gości okolicznych klubów.
Kto kogo pobił?
Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło na jesieni rok temu w Warszawie przy ul. Mazowieckiej, gdzie mieści się kilka stołecznych klubów. Przemysław Wipler od początku utrzymywał, że został zaatakowany przez patrol policji mimo wskazania, że jest posłem.
Z informacji rzecznika stołecznej policji przekazanych wkrótce po zajściu wynikało, że ok. godz. 4 rano policjanci zostali wezwani na ul. Mazowiecką, gdzie miało się bić kilka osób. Patrol nie natrafił na bójkę, zastał natomiast dwóch nietrzeźwych mężczyzn. Gdy ich legitymowano, do policjantów podszedł inny mężczyzna. Zaczął im ubliżać, wygrażać, jednego z nich szarpał i kopał, uszkodził mu mundur. Policjanci obezwładnili napastnika używając siły i gazu pieprzowego. Został odwieziony do izby wytrzeźwień.
Okazało się, że poseł był pod wpływem alkoholu. Badania nie wykazały obecności narkotyków w organizmie Wiplera.
Sprawa ciągnęła się dość burzliwie. Nikt nie chciał się przyznać do winy - ani policja, ani poseł.
W lipcu tego roku do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście został skierowany akt oskarżenia przeciwko posłowi Przemysławowi Wiplerowi podejrzanemu o naruszenie nietykalności i znieważenie policjantów.