Sensacyjne fakty z życia ochrony królewskiego pałacu
Były policyjny ochroniarz królewskiego Pałacu Buckingham stanął przed sądem. Mężczyzna oskarżony jest o założenie fikcyjnej firmy deweloperskiej, dzięki której chciał pokryć straty poniesione na zakładach hazardowych. Brytyjska prasa informuje o "sensacyjnych rewelacjach" z życia pracy ochrony pałacu, które wyszły na jaw podczas rozprawy.
22.04.2009 | aktual.: 22.04.2009 13:54
37-letni Paul Page miał kierować hazardowym syndykatem, znanym jako tzw. Currency Club (dosłownie: klub walutowy), w którym udział brali też inni funkcjonariusze policji w Buckingham. Fikcyjna firma deweloperska, zajmująca się także spekulacyjnym obrotem nieruchomościami, miała na celu pokrycie strat na operacjach hazardowych, ocenianych na trzy mln funtów.
Page obiecywał inwestorom do 72% zwrotu na zainwestowanym kapitale. Stwarzał pozory człowieka sukcesu, jeżdżąc drogimi samochodami i prezentując imponujące broszury o działalności swojej firmy. Ogółem naciągnął 250 inwestorów, w tym swoich kolegów z policji.
W ochronie Pałacu Buckingham Page pracował w latach 1998-2004. W styczniu 2008 r. wystąpił ze służby w policji.
Sterydy w szatni i pozy na tronie
Według prasy na rozprawie w sądzie w Southwark w Londynie ujawniono we wtorek "sensacyjne rewelacje" z życia policjantów przydzielonych do ochrony pałacu. Okazało się, że funkcjonariusze zaniedbywali swoje obowiązki, np. spali na służbie w pokojach dla gości. Poza tym, w stanie nietrzeźwym mieli dostęp do broni, sprzedawali sobie w szatni sterydy i pozowali do zdjęć w komicznych pozach na tronie Elżbiety II i księcia Filipa.
Podobny do założonego przez Page'a hazardowy syndykat miał też działać wśród funkcjonariuszy policji zaangażowanych w innej rezydencji królewskiej - Pałacu św. Jakuba.