Senat oznacza polityczną emeryturę?
W partiach trwają spory o jedynki na listach
do Sejmu, a o Senat nikt się nie kłóci. Traktowany jest jak
polityczna emerytura, często wybierany przez polityków na
marginesie swoich partii. Ale w tym roku może być inaczej - pisze
"Życie Warszawy".
12.09.2007 | aktual.: 12.09.2007 06:06
Żeby dostać się do Senatu, potrzebna jest popularność. Z niej chce skorzystać Leon Kieres, były prezes IPN. Propozycję kandydowania do Senatu złożyli mu politycy PO. Ma startować z Wrocławia, gdzie jest przewodniczącym sejmiku województwa dolnośląskiego.
Nie wiadomo, co zrobi Maciej Płażyński. Wicemarszałek Senatu zbiera podpisy potrzebne do rejestracji własnego komitetu wyborczego jako kandydata niezależnego na senatora. Potrzebuje ich trzy tysiące. Politycy PiS i PSL proponują mu swoje listy do Sejmu.
Między Sejmem a Senatem wahają się też dwaj inni politycy: Radosław Sikorski, były szef MON, i Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu. Sikorskiego kusi PSL, które proponuje mu jedynkę na warszawskiej liście wyborczej do Sejmu. (PAP)