Seksafera z posłem Stanisławem Piętą. Joanna każe mu "przeprosić" i "odejść"
Uważana za kochankę posła Stanisława Pięty Joanna rzuca groźbami. Twierdzi, że polityk jej nie "zaszczuje" i się go "nie boi". Zapewnia też, że z redakcją "Wprost", która opublikowała na jej temat artykuł, spotka się w sądzie.
"Sugerowanie, że jest coś, czego nie ma i nigdy nie było. Próba oczernienia niewinnych ludzi, wykorzystywanie wizerunku, który nie jest publiczny. Nie ma na to mojej zgody" - napisała na Twitterze Joanna, * odnosząc się do publikacji "Wprost".
Tygodnik w najnowszym numerze, który ukaże się w poniedziałek, opisał "kulisy seksafery" posła Stanisława Pięty. Będąca jej bohaterką Joanna była blisko Andrzeja Dudy podczas kampanii wyborczej. "Zawdzięczała to znajomości z Marcinem Horałą, trójmiejskim posłem PiS, który ma być szefem sejmowej komisji śledczej ds. wyłudzeń VAT-u" - czytamy we "Wprost".
– Zachowywała się jak psychofanka Dudy. W pewnym momencie ją z niego sczyścili, pod koniec kampanii dostała nieformalny zakaz wstępu do busa – powiedział w rozmowie z tygodnikiem polityk, który pracował w tym czasie razem z Dudą.
Joanna zamieściła na Twitterze 2 wpisy skierowane do posła Pięty. "Nie zaszczujesz mnie" - twierdzi. Kobieta dodała, że "nie boi się go", "spisała kilka oświadczeń". Uznała też, że "nie zamierza popełnić samobójstwa" i jest gotowa na badanie wariografem.
"Publicznie przeproś ludzi, których oszukałeś" - zwraca się do Pięty. Twierdzi, że należą do nich prezes PiS, Beata Mazurek i Ryszard Terlecki. Zdaniem Joanny przeprosiny należą się również prezydentowi. "Przeproś i odejdź sam" - dodała.
Wpisy zostały usunięte z jej konta.
Poseł Stanisław Pięta poznał Joannę podczas jednej z miesięcznic smoleńskich. Kobieta miała zostać przez niego uwiedziona i porzucona. Pięta chciał załatwić jej pracę. Polityk twierdzi, że jego starania nie wykraczały poza normalną procedurę.
*imię bohaterki zostało zmienione.
Źródło: "Wprost", WP