Sekrety nie tylko rodzinne - felieton WP
Zbliża się koniec telewizyjnego sezonu ogórkowo-powtórkowego. Znika Dynastia, pojawiają się stare-nowe i całkiem nowe programy. Najsmutniejszym newsem jest rzecz jasna brak kolejnych odcinków "Detektywa" z przyczyn od telewizji niezależnych. Ale są też dobre wieści.
Serię niesamowitych wrażeń szykuje nam TVP. Jak donoszą "źródła", szykuje się nowatorski program, w którym jury będzie poszukiwać showmana. Jakieś skojarzenia? Gdzieś już to było? TVP po "Mieście Marzeń" postanowiła także powrócić do reality show. I tu szykuje się prawdziwy hicior.
Poznajmy babcię kuzyna
Pomysł, wymyślony jakiś czas temu w Wielkiej Brytanii, polega na tym, że nasze rodzime celebrities będą przed kamerami odkrywać tajemnice swoich rodzin. Genealodzy (trudne słowo) natomiast opracują dla nich drzewa genealogiczne. Program ma więc duży potencjał. A dlaczego?
Powody są dwa. Po pierwsze, pomysł jest fajny, bo przecież bardzo ciekawy. Kogo nie interesuje babcia kuzyna jakiejś naszej gwiazdy? Po drugie, świetnie się wpisuje w dzisiejsze prądy myślowe w Polsce. Dlatego też trzeba wykorzystać ów potencjał.
Można poważnie podejść do tematu i do genealogów dodać kilku historyków z IPN, którzy przy okazji sprawdzą bardziej tajemnicze informacje. Konsultantem programu mógłby zostać na przykład Antoni Macierewicz, który to niejedną przeszłość świetnie zna. A żeby nie eksperymentować, można użyć sprawdzonego już formatu telewizyjnego. Zrobić studio w stylu komisji śledczej. Przychodziłby gwiazdor przed komisję i po prostu odpowiadał na pytania.
Trzeba by się jeszcze zastanowić, czy nie zmodyfikować pierwotnych założeń programu, według których kompromitujące fakty mają nie być ujawniane na antenie. Przecież w ten sposób traci się całą dramaturgię. Unika się także nieprzewidzianych scenariuszy, które widzowie tak lubią. Bez ujawniania kompromitujących faktów, żaden z gości programu nie zdejmie na koniec spodni, jak pewien poseł na zebraniu pewnej partii, żeby udowodnić prawidłowość swojego pochodzenia. A tak fajnie by było!
Kto z kim, kiedy, dlaczego?
Na koniec każdego odcinka komisja ogłaszałaby swój raport. W przypadku negatywnej weryfikacji, bohaterom można by odbierać ich nagrody, złote płyty czy na przykład honorowe obywatelstwa miast. Zabawa byłaby przednia, a do tego dowiedzielibyśmy się, kto jest kto. Z kim, kiedy i dlaczego. Nie ma to jak wesoła lustracja medialna. Skoro można się zabrać za nieżyjącego poetę-legendę, to czemu nie sprawdzić paru naszych celebrities?
Ostatnim brakującym ogniwem jest podpis pod projektem prezesa TVP. Miejmy nadzieję, że podpisze. Miejmy nadzieję, że zdecyduje się na drobne modyfikacje. Miejmy nadzieję, że inne stacje poczują oddech konkurencji i zrobią własne, zbliżone wersje programu. Lustracji medialnej nigdy za wiele.
Adam Łapiński, Wirtualna Polska