Sekretarka wyprowadziła z równowagi premiera Browna
Premier Gordon Brown zirytowany na sekretarkę, która nie nadążała za jego dyktandem, bezceremonialnie ściągnął ją z krzesła i zasiadł przed komputerem, aby samemu napisać tekst - donoszą media. To nie pierwszy tego typu "incydent" z udziałem brytyjskiego premiera.
31.01.2010 | aktual.: 31.01.2010 13:02
Jest to jeden z incydentów, które wygrzebał publicysta "Observera" Andrew Rawnsley w pracy nad nową, przygotowaną do druku książką "Koniec Partii: Powstanie i Upadek Nowej Partii Pracy". Rawnsley uchodzi za doświadczonego dziennikarza posiadającego dobre kontakty w Partii Pracy. Jest autorem książki o dojściu tego ugrupowania do władzy.
Inne incydenty dotyczą na przykład odepchnięcia współpracownika, który mu zagradzał drogę domagając się decyzji w jakiejś pilnej sprawie, gdy Brown spieszył się na przyjęcie dla dyplomatów oraz rzucania inwektyw na współpracowników, którzy podczas wizyty w USA we wrześniu ubiegłego roku donieśli mu, że w ocenie mediów spotkał go afront ze strony Baracka Obamy.
Urząd premiera zaprzeczył twierdzeniom Rawnsley'a, zaznaczając zarazem, iż "dziennikarzom wolno prowadzić dochodzenia w sprawie fantazyjnych teorii".
Przed dwoma laty media doniosły, iż Brown tak bardzo zdenerwował się na wiadomość o zgubieniu komputerowych dyskietek z danymi osób uprawnionych do otrzymywania zapomogi na dzieci, że kopnięciem wywrócił stolik. Według innych doniesień miał rzucić telefonem komórkowym w kierowcę.
Książka Rawnsley'a, która ukaże się w księgarniach 1 marca, a więc na krótko przed wyborami spodziewanymi w maju wyborami, opisuje m. in. burzliwe stosunki Browna z jego poprzednikiem Tony Blairem (1997-07) oraz stosunki Browna z Peterem Mandelsonem (obecnie lordem Mandelsonem, ministrem ds. biznesu). Obaj zakopali topór wojenny w ubiegłym roku, co utorowało Mandelsonowi powrót do rządu.