Sejmowe zapory antyterrorystyczne słabym ogniwem bezpieczeństwa
Przetarg w sprawie zapór drogowych chroniących teren parlamentu przed terrorystami skończył się skandalem i skierowaniem sprawy do prokuratury. Kancelaria sejmu podejrzewa, że jedna z firm próbowała ją oszukać - ustaliła "Rzeczpospolita".
Decyzja o budowie zapór zapadła po ubiegłorocznym zatrzymaniu przez ABW chemika z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, Brunona K., który zamierzał zdetonować 4 tony materiałów wybuchowych wwiezionych pod sejm furgonetką.
Pod koniec ubiegłego roku do sali obrad dziennikarze wnieśli środki potrzebne do skonstruowania materiałów wybuchowych - w ramach prowokacji zaaranżowanej dla programu "Po prostu" emitowanego w TVP. Te wydarzenia skłoniły kancelarię sejmu do podjęcia szeregu działań, mających zwiększyć bezpieczeństwo parlamentu.
W ramach tych działań niemożliwe ma stać się parkowanie samochodów w najbliższym sąsiedztwie parlamentu.Utrudnione też zostało poruszanie się podziemnym łącznikiem między salą obrad a hotelem poselskim. Najsłabszym punktem pod względem bezpieczeństwa okazał się być wjazd na teren sejmu. Niektóre bramy są obecnie chronione jedynie łatwymi do sforsowania szlabanami. W maju kancelaria sejmu rozpisała przetarg na nowe zapory antyterrorystyczne.
Nowe zapory drogowe chroniące teren parlamentu przed terrorystami powinny być odporne na uderzenie jadącej z prędkością 80 km/h i ważącej 7,5 tony ciężarówki. Powinny też mieć dużą szybkość podnoszenia i możliwość pracy nawet przy silnych mrozach. Mają wysuwać się na wysokość 90 cm i przypominać te zamontowane przed Pałacem Prezydenckim.
Jednym z warunków przetargu, jakie musiała spełnić firma, była realizacja w ciągu ostatnich pięciu lat minimum jednego zabezpieczenia wysokiej klasy na kwotę ponad pół miliona. Firma, która wygrała przetarg, utrzymywała, że instalowała zabezpieczenia m.in. w elektrowni atomowej w litewskim Ignalinie. Po sprawdzeniu dokumentacji przez kancelarię sejmu, okazało się, że firma zainstalowała na Litwie jedynie jedną zaporę, w dodatku niskiej klasy. Przedstawione zdjęcia pozostałych zabezpieczeń prawdopodobnie są fotomontażem.
Nieprawdziwe informacje podawane przez firmę, mogły spowodować obniżenie bezpieczeństwa parlamentu. Kancelaria sejmu skierowała sprawę do prokuratury.