Sejm jakobiński
Sejm powołał nową komisję śledczą, tym razem ds. PZU. Nie chcę wyrażać zastrzeżeń, że to już za późno, że wkrótce będzie nowy parlament. Pragnę zwrócić uwagę na niebezpieczny proces instytucjonalny, jaki trwa od pewnego czasu, a teraz przybiera na sile przede wszystkim w Sejmie, ale także w całej polskiej polityce - pisze Marcin Król w "Tygodniku Powszechnym".
12.01.2005 | aktual.: 12.01.2005 08:56
Proces ten autor artykułu określa jednym zdaniem: władza ustawodawcza chce uzurpować sobie uprawnienia władzy sądowniczej oraz władzy wykonawczej. A taka tendencja jest nie tylko sprzeczna z zasadami państwa prawa (podział władz), ale także z ideami demokracji, które nie dopuszczają do tego, by jedna z władz wtrącała się nieustannie do działania innych.
Pierwsza komisja sejmowa (czyli ta od sprawy Rywina) była zapewne potrzebna, żeby wstrząsnąć świadomością społeczną. Ale też i tylko po to, bo właściwy sposób rozwiązania tamtej sprawy polegał na złożeniu odpowiedniego doniesienia w prokuraturze i na pozostawieniu jej legalnemu rozstrzygnięciu przez organa ścigania i organa sądownicze. Dobrze jednak, że ta komisja była.
Obecna komisja śledcza, ds. Orlenu, już nie zachowuje tego umiaru i uzurpuje sobie prawa władzy nie tylko ustawodawczej - a tylko takie posiada i jej jedynym zadaniem może być zwrócenie uwagi na naruszenie prawa, a nie dokonanie całościowej oceny moralnej i politycznej, łącznie z wnioskami wykonawczymi.
Obecny Sejm wtrąca się zresztą w działania władzy wykonawczej nie tylko za pośrednictwem tworzonych przez siebie kolejnych komisji. Dwa inne przykłady, a jest ich mnogość, to uchwała w sprawie niemieckich reparacji wojennych (sama w sobie niemądra) oraz następnie oburzenie Sejmu, że rząd i odpowiedni minister ją zignorowali (oburzenie, które było zupełnie nie na miejscu). Praktycznie Sejm chciałby sam wszystko prywatyzować i podejmować inne decyzje wykonawcze - czytamy w "Tygodniku Powszechnym".
Teraz czas najwyższy, żeby Sejm wrócił do zadań, które zostały mu powierzone w ramach konstytucyjnego podziału władzy, czyli do pracy ustawodawczej. W tej dziedzinie istnieją horrendalne opóźnienia i obojętne, kto rządzi, prawo trzeba zmieniać lub tworzyć, bo bez odpowiednich przepisów traci się szanse na zmiany w rzeczywistości.