Sędziemu pomagała żona. Skandal w KRS i kuriozalne wyjaśnienia. Nowe informacje
Przewodniczący nowej Krajowej Rady Sądownictwa – po pytaniach Wirtualnej Polski - deklaruje wyjaśnienie skandalicznej sytuacji podczas piątkowego posiedzenia. W trakcie głosowania z konta Zbigniewa Łupiny, członka KRS, który uczestniczył w obradach zdalnie, słychać kobiecy głos i pytanie "nad czym mam głosować?". Sędzia Łupina w WP ujawnia, że pomagała mu żona. Kobieta podczas rozmowy z nami też podpowiadała mężowi, co ma mówić.
Piątkowe głosowanie w KRS dotyczyło stanowiska w sprawie projektu ustawy, który odnosi się do współpracy w sprawach karnych między Unią Europejską a Wielką Brytanią i Irlandią Północną. Rada ma prawo wyrażania opinii wobec procedowanych ustaw. Tym razem doszło jednak do nadzwyczajnej sytuacji. Po zarządzeniu głosowania przez przewodniczącego nowej KRS, z konta Zbigniewa Łupiny, który brał udział w obradach zdalnie, słychać kobiecy głos. Wskazuje na to system, który służy członkom KRS do pracy zdalnej. Sędzia miał wyłączoną kamerę, ale nie mikrofon.
- Jest ok, dziękuję bardzo, dziękuję! – mówi kobieta, która najprawdopodobniej zakończyła rozmowę telefoniczną.
- Nad czym mam głosować? Tak czy nie? Tak? – kontynuuje.
Rozmowa brzmi tak, jakby to słyszana kobieta miała wyręczyć sędziego w głosowaniu. Świadczy o tym kolejne zdanie, w którym przywołuje ona numer głosowania i jego szczegóły.
Na rozmowy zareagował przewodniczący KRS, który jednak zbagatelizował ich treść. Zaznaczył dodatkowo, że nie mają one nic wspólnego z posiedzeniem, mimo że w rzeczywistości dotyczyły właśnie trwającego głosowania.
– Proszę o wyciszenie mikrofonu, bo jesteście państwo na fonii. Jeżeli ktoś z państwa jest połączony zdalnie, to proszę o wyciszenie mikrofonu, bo słyszymy państwa rozmowy niedotyczące posiedzenia – podkreślił Paweł Styrna.
Dopiero po tej uwadze głosy z konta sędziego Zbigniewa Łupiny ucichły. Na zdarzenie zwrócił uwagę sędzia Bartłomiej Starosta, który nagłośnił sprawę na Twitterze.
Reakcja KRS po czasie
Szef KRS zdecydował się na wyjaśnienie sytuacji dopiero po pytaniach Wirtualnej Polski. Paweł Styrna początkowo nie rozumiał, w czym tkwi problem. Zwracał uwagę, że słyszane były prywatne rozmowy. Po ponownym wysłuchaniu fragmentu transmisji dodał, że podczas prowadzenia obrad nie ma dokładnego podglądu na to, z czyjego konta dobiegał głos.
– Nie weryfikowałem, czy ktoś głosował za członka Rady lub w jego imieniu. Byłem skoncentrowany na tym, żeby podczas posiedzenia nie pojawiały się inne głosy niż członków Rady. Nie zwracałem na to uwagi, bo nie wszystkie informacje się filtruje, ale po tych pytaniach szczegółowo to przeanalizuję – zadeklarował w rozmowie z WP szef KRS. Sędzia podkreślił, że ewentualne głosowanie w imieniu członka Rady to problem, który wymaga wyjaśnień.
Godzinę po naszej rozmowie szef KRS wydał oficjalny komunikat. "W związku z pojawiającymi się wątpliwościami czy w głosowaniu zdalnym przeprowadzonym w trakcie posiedzenia plenarnego Krajowej Rady Sądownictwa w dniu 10 września 2021 r. rzeczywiście głosował członek Rady czy też inna osoba, Przewodniczący KRS podjął decyzję o skierowaniu sprawy do wyjaśnienia na najbliższym Prezydium KRS. Odbędzie się ono 20 września 2021 r.
Przewodniczący zażądał także od członka Rady, co do którego istnieją wątpliwości czy głosował osobiście złożenia pilnych pisemnych wyjaśnień. O poczynionych ustaleniach oraz decyzjach związanych z zaistniałą sytuacją Rada oraz opinia publiczna zostaną niezwłocznie poinformowane" – czytamy w oświadczeniu.
Łupina: Byłem zmuszony skorzystać z pomocy małżonki
O sprawę zapytaliśmy również samego zainteresowanego. Sędzia Zbigniew Łupina początkowo nie chciał rozmawiać, bo stwierdził, że "jest w szpitalu". Po pytaniu, czy podczas ostatniego posiedzenia KRS to jego żona głosowała za niego, odniósł się do sytuacji. Co ciekawe, kobieta podczas również podczas rozmowy z nami podpowiadała mężowi, co ma mówić. Poniżej przedstawiamy treść rozmowy.
Patryk Michalski, Wirtualna Polska: Czy pana żona pomagała panu w głosowaniu?
Żona sędziego Zbigniewa Łupiny: Nie...
Sędzia Zbigniew Łupina: Czy moja żona?
Żona sędziego Zbigniewa Łupiny: Mieliśmy awarię, powiedz.
Sędzia Zbigniew Łupina: Za mnie?
Żona sędziego Zbigniewa Łupiny: Powiedz, że mieliśmy awarię, ja ci pomagałam.
Sędzia Zbigniew Łupina: Mieliśmy awarię. Nie, absolutnie.
Żona sędziego Zbigniewa Łupiny: Internet padł.
Sędzia Zbigniew Łupina: Wywaliło internet.
Patryk Michalski, WP: Teraz też słyszę kobiecy głos, który panu podpowiada i mówi "powiedz, że mieliśmy awarię".
Sędzia Zbigniew Łupina: Bo mieliśmy awarię. Jadę w tej chwili do szpitala. Wtedy czułem się tak źle, że ledwo siedziałem przy tym monitorze. Byłem zmuszony skorzystać z pomocy małżonki.
Patryk Michalski, WP: Pan mówił żonie, jak ma głosować?
Sędzia Zbigniew Łupina: Ja już nie pamiętam, jak to było. Wątpię nawet. Mieliśmy jakąś awarię. Wywaliło internet, żona mówi. Ja się nie znam na tym, jak to tam wygląda. Absolutnie nie było czegoś takiego, żeby ktoś za mnie głosował.
Patryk Michalski, Wirtualna Polska: Ale mówi pan, że korzystał z pomocy żony.
Sędzia Zbigniew Łupina: Wie pan, ja byłem w takim złym stanie, że nie wiem, jak to dokładnie było. Natomiast z całą pewnością żona nie głosowała za mnie.
Patryk Michalski, WP: To na czym polegała pomoc?
Sędzia Zbigniew Łupina: No nie wiem, na przyniesieniu laptopa do łóżka.
Patryk Michalski, WP: To po co pytanie, "jak mam głosować? Tak czy nie"?
Sędzia Zbigniew Łupina: Ja nie wiem, nie wiem, jak to było. Nie potrafię odpowiedzieć, czy tak było.
Patryk Michalski, WP: Wszyscy to mogą zobaczyć na transmisji.
Sędzia Zbigniew Łupina: No tak, ale nie głosowała. W sensie technicznym korzystałem z pomocy żony.
Patryk Michalski, WP: To w jakim kontekście pojawiło się pytanie żony o głosowanie. To przeczy logice.
Sędzia Zbigniew Łupina: Niech pan interpretuje, jak chce, żona nie głosowała. To panu mówię.
Patryk Michalski, WP: Sprawa powinna zostać wyjaśniona?
Sędzia Zbigniew Łupina: Z żoną można porozmawiać. Byliśmy tylko we dwoje w domu. Nie wiem, czy dzieci były, czy nie. Też mi zresztą pomagały.
Patryk Michalski, WP: Czy według pana to jest odpowiednie wykonywanie obowiązków członka KRS?
Sędzia Zbigniew Łupina: W takiej sytuacji, w jakiej się znalazłem, to cud, że się podjąłem obowiązku.
Patryk Michalski, WP: Może trzeba było zrezygnować tego dnia z pracy.
Sędzia Zbigniew Łupina: To widzi pan, przez to mam problemy, że jestem nadobowiązkowy. To znaczy, ja nie uważam tego za problem.
Patryk Michalski, WP: Rozumiem, że nie ma pan sobie nic do zarzucenia?
Sędzia Zbigniew Łupina: Oczywiście, że tak.
"Powinny być konsekwencje"
O ocenę sytuacji w KRS poprosiliśmy sędziego Bartłomieja Przymusińskiego, rzecznika stowarzyszenia Iustitia. Według niego podczas posiedzenia mogło dojść do złamania prawa poprzez dopuszczenie do obrad KRS osoby nieuprawnionej.
- Zastanawiam się, czy pan sędzia również przy pomocy żony wydaje wyroki. To jest sytuacja niedopuszczalna. Jeżeli sędzia źle się czuł, nie powinien brać udziału w obradach. Nie usprawiedliwia tego fakt, że był to udział zdalny. Gdyby się źle czuł, nie wysłałby przecież żony na salę posiedzeń KRS. Powinny zostać wyciągnięte co najmniej konsekwencje dyscyplinarne, jeśli nie karne.
Sędzia przewiduje jednak, że sprawa nie zostanie wyjaśniona. – To sędzia nowej KRS, więc należy on do grupy osób, które znajdują się pod szczególną ochroną, która jest swego rodzaju kastą Zbigniewa Ziobry. Obawiam się, że sytuacja zostanie zamieciona pod dywan. Dodatkowo mam wrażenie, że przewodniczący KRS usiłował, żeby nikt się nie zorientował, co się dzieje. Podkreślał, że rozmowy, które do niego docierają nie dotyczą głosowania. To wyglądało na próbę zatuszowania tej sprawy – dodaje Bartłomiej Przymusiński.