Sędzia w procesie katyńskim nic nie wie o zbrodni?
Moskiewski Sąd Miejski oddalił zażalenie rosyjskich prawników rodzin ofiar mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku na postępowanie Głównej Prokuratury
Wojskowej Rosji (GPW). Z kolei szef polskiej sekcji Memoriału, rosyjskiej organizacji
pozarządowej dokumentującej stalinowskie zbrodnie, Aleksandr
Gurianow wyznał, że jest "pod silnym wrażeniem ignorancji, wykazanej przez prokuratorów, którzy nie znają faktów ze śledztwa, a teraz wprowadzają sąd w błąd".
GPW odmawia rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej, twierdząc że dokumenty dotyczące mordu nie zachowały się, więc nie może ona rozpatrzyć wniosków o ich rehabilitację.
Tymczasem rosyjska ustawa z 1991 roku o rehabilitacji ofiar represji politycznych stanowi, że prokuratura powinna albo wystawić zaświadczenie o rehabilitacji, albo orzeczenie o braku podstaw do rehabilitacji. W tym drugim wypadku powinna także skierować swoje orzeczenie do sądu.
Adwokaci rodzin 10 ofiar katyńskiej zbrodni - Anna Stawicka i Roman Karpiński - domagali się, aby sąd uznał postępowanie Głównej Prokuratury Wojskowej za bezprawne, a także by zobowiązał GPW do merytorycznego rozpatrzenia wniosków o rehabilitację i podjęcia decyzji o rehabilitacji polskich oficerów.
Moskiewski Sad Miejski podtrzymał orzeczenie, jakie w tej sprawie w październiku wydał Sąd Rejonowy w Moskwie.
W toku rozprawy przedstawiciele Głównej Prokuratury Wojskowej powtórzyli, że w aktach śledztwa w sprawie Katynia nie ma żadnych dokumentów potwierdzających śmierć osób, których rodziny reprezentują Stawicka i Karpiński.
Według jednego z prokuratorów, pułkownika Aleksandra Kosmodiemiańskiego, w ogóle nie ma wiarygodnych informacji, co w 1940 roku stało się z polskimi jeńcami. - Wiemy, że z łagrów NKWD zostali skierowani do zarządów NKWD. Nie mamy wiarygodnych informacji, co dalej się z nimi stało - oświadczył z całą powagą Kosmodiemiański.
Stawicka i Karpiński zapowiedzieli złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
- Był to szczebel, który musieliśmy pokonać, aby móc zwrócić się do trybunału w Strasburgu. Nie mam żadnych złudzeń, że w sprawie Katynia w tej chwili w Rosji może zapaść inna decyzja. Dlatego traktowaliśmy tę rozprawę jako ostatni krok przed wystąpieniem do trybunału europejskiego - powiedział Karpiński.
- Zgadzam się z adwokatem Karpińskim, choć tliła się w nas nadzieja, że prawo zatriumfuje - dlatego, że były wszelkie podstawy do uchylenia werdyktu Sądu Rejonowego i pośmiertnego zrehabilitowania oficerów - dodała Stawicka.
Z kolei szef polskiej sekcji Memoriału, rosyjskiej organizacji pozarządowej dokumentującej stalinowskie zbrodnie, Aleksander Gurianow, który przysłuchiwał się rozprawie, wyznał, że jest "pod silnym wrażeniem ignorancji, wykazanej przez prokuratorów, którzy nie znają faktów ze śledztwa, a teraz wprowadzają sąd w błąd".
- Jestem też pod wrażeniem ignorancji sędziów, jeśli chodzi o istotę sprawy katyńskiej. Wyglądało na to, że sędzia sprawozdawca po raz pierwszy usłyszała o Katyniu; że dopiero bezpośrednio przed posiedzeniem pobieżnie przejrzała akta - zauważył Gurianow.
- Mimo, że sąd nie miał pojęcia o sprawie, to jednak podjął zdecydowaną decyzję o oddaleniu zażalenia - podkreślił przedstawiciel Memoriału. (ap)
Jerzy Malczyk