Sędzia, który prowadził "po pijaku" dostał grzywnę
Sędzia Waldemar K. z Gdańska jest winny prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu - orzekł Sąd Rejonowy w Słupsku (woj. pomorskie) i ukarał prawnika 10 tys. zł
grzywny i rocznym zakazem prowadzenia pojazdów.
06.04.2009 | aktual.: 06.04.2009 18:12
Sędzia ma też wpłacić 500 zł nawiązki na konto Fundacji Nadzieja. Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca sędziego zapowiedział apelację.
Sprawa dotyczyła zdarzenia z września 2004 r. Na jednej z ulic Gdańska w tył prowadzonego przez Waldemara K. audi A3 uderzyła dostawcza furgonetka. Gdy wezwani do kolizji przez pasażera audi - również sędziego - policjanci przebadali obu kierowców alkomatem, okazało się, że sędzia K. jest nietrzeźwy.
Prawnik miał najpierw 1,17 promila, potem 1,23 w wydychanym powietrzu. Wykonane półtorej godziny później na jego żądanie badanie krwi wykazało 1 promil alkoholu. Uznany za sprawcę kolizji kierowca furgonetki był trzeźwy.
Pracujący w wydziale karnym gdańskiego sądu okręgowego Waldemar K. został zawieszony przez prezesa w obowiązkach, sąd dyscyplinarny uchylił mu immunitet sędziowski, prokuratura w Bydgoszczy wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Trwające dwa lata postępowanie przygotowawcze zakończyło się oskarżeniem sędziego o kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, za co grozi do 2 lat więzienia. Do rozpoznania sprawy wyznaczono Sąd Rejonowy w Słupsku.
Sprawa trafiła na wokandę w kwietniu 2007 r. Jednak przez kilka miesięcy z powodu choroby oskarżonego, który leczył się w szpitalu, nie udawało się jej rozpocząć
Proces ruszył dopiero w lipcu ub. roku. W trakcie procesu odbyło się 10 rozpraw, w trakcie których m.in. przesłuchano pielęgniarkę i lekarkę uczestniczące w pobieraniu od sędziego krwi do badania na zawartość alkoholu.
Przesłuchania te przeprowadzono, bo oskarżony twierdził, iż przy pobraniu krwi do odkażania użyto substancji zawierającej spirytus, a nie bezalkoholowy rivanol, co mogło wypaczyć wynik badania. Taka linia obrony nie została jednak potwierdzona.